Jutro wychodzę ze szpitala. Mój lekarz powiedział, że będę musiała tu przyjeżdżać raz w tygodniu prze dwa miesiące. Nie byłam zbytnio zadowolona z tego, że będę musiała jeszcze wracać. Ale dzięki Bogu tylko na sprawdzenie jak rana się goi. Lekarz powiedział, że będę musiała zrezygnować z pracy na minimum 8 miesięcy. Bardzo się załamałam z tego powodu ponieważ nie będę miała gdzie mieszkać. Miałam nadzieje, że będę miała dość oszczędności aby dokładać się do czynszu i do artykułów spożywczych. Postanowiłam po wyjściu ze szpitala sprawdzić stan konta. Nagle ujrzałam, że drzwi się otwierają. Gdy zobaczyłam kto przyszedł uśmiech od razu pojawił mi się na twarzy.
-Hej piękna. Jak się czujesz?
-Hej, dobrze.
Louis podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek i przytulił mnie lekko. Brakowało mi tego ponieważ Louisa nie było kilka dni u mnie ponieważ musiał pracować do późna. Ogólnie nie wiedziałam gdzie pracuje. Oczywiście chciałam się dowiedzieć ale uważałam, że to jego sprawa. I jak coś to sam mi o niej opowie.
-O której Cię jutro wypisują ?
-Ok 12:00.
-A czemu nie wcześniej ?
-Bo muszą jeszcze zrobić mi ostatnie prześwietlenie.
-Aha, to przyjadę po Ciebie o 11:30.
-Ok, nie mogę się doczekać aż wyjdę ze szpitala.
Nagle spuściłam głowę w dół i zaczęłam pociągać nosem.
-Czemu płaczesz?
-Nie tak jakoś się wzruszyłam.
-Laura wiem, że coś się stało...
-N...no bo. Zaczęłam się jąkać.
- Co się stało..
-Bo nie będę mogła pracować przez 8 miesięcy.
-No i w czym problem?
-No bo nie będę mogła płacić za czynsz i nie będę miała gdzie mieszkać.
-Oj Laura. Przecież możesz zamieszkać ze mną.
-Ale nie chce Cię obciążać kosztami.
-Ale pamiętaj, że zawsze możesz ze mną zamieszkać.
***
Dzisiaj wracam do domu. Nie mogę się doczekać aż spędzę czas z moją przyjaciółką i Louisem.
Mam tylko nadzieje, że znajdą dla mnie czas.
Wybiła już 12:00 a Louisa nie ma. Miał po mnie być o 11:30. Mam nadzieje, że zaraz już będzie.
Po 10min na reiście się zjawił. W ręku trzymał duży bukiet czerwonych róż.
-Proszę, teraz zabieram Cię do domu przebierzesz się i gdzieś Cię zabieram.
-Dziękuję, a gdzie dokładnie.
-To tajemnica. Dowiesz się niedługo.
Louis pocałował lekko moje usta i w jedną rękę wziął moje rzeczy a drugą złapał mnie za rękę. Ścisną tak mocno, że aż jęknęłam z bólu.
-Przepraszam, ale po prostu chciałem Cie mocno trzymać, tak aby nikt mi Ciebie nie zabrał.
-Nie bój się. Będzie wszystko w porządku.
Uśmiech pojawił się na jego twarzy. Jego śliczny uśmiech zapierał mi dech w piersiach. Był taki niewinny a za razem seksowny. Po 20min spokojnej jazdy podjechaliśmy pod mój dom. Louis wysiadł pierwszy i otworzył mi drzwi. Wysiadłam i weszłam spokojnie po schodach aby otworzyć drzwi. Za mną szedł Louis z moimi rzeczami. Poszłam na górę aby wziąć prysznic ubrać się. Wybrałam łososiową zwiewną sukienkę na ramiączkach i baletki o tym samym kolorze. Gdy zeszłam Louis obejrzał mnie od góry do dołu. Byłam zdziwiona ponieważ Louis stał w garniturze.
-Yy, z kąt wziąłeś garnitur?
- Miałem zapakowany w samochodzie.
-Aha, Fajnie w nim wyglądasz..
-Dziękuję, ale i tak nie dorównam Tobie.
-Hehe, nie przesadzaj.
-Nie przesadzam. Mówię tylko prawdę.
-Dziękuję.
Uśmiechnęłam się do niego lekko i pocałowałam go w policzek.
-Ooo powinienem częściej mówić Ci komplementy. Uśmiechną się zadziornie.
-To na przyszłość będę wiedziała by nie dawać Ci buziaków.
-Oj przepraszam. Ale mam nadzieje,że tak nie będzie.
-Przecież żartuję. To co idziemy ?
-Oczywiście.
Louis jak zawsze otworzył mi drzwi. Uważałam, że fajnie jak mężczyzna jest dżentelmenem. Ale nic by się nie stało jak bym otworzyła sama drzwi chociaż raz. Ale nie o tym mowa.
Samochodem jechaliśmy jakąś godzinę. Albo i dłużej..
-To może teraz powiesz mi gdzie jedziemy...
-Nie, dowiesz się niedługo.
-Oj, Louis proszę.
-Nie, ale wiesz jakie mam marzenie ?
-Jakie?
-Aby ta śliczna sukienka podniosła się gdy wiatr zawieje.
-Ty zboczuchu! Powiedziałam żartobliwym tonem.
-Przecież żartowałem.
-Tak Ty i żarty. Pokazałam mu język.
Po chwili byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z samochodu i poczułam morsie powietrze. Szliśmy kawałek aż doszliśmy do pięknej jak i z zewnątrz taki i wewnątrz restauracji...
Dalsza część jutro. Pozdrawiam :):*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz