Z perspektywy Louisa.
Jechałem do pracy gdy nagle zadzwonił do mnie nieznajomy numer. Odebrałem myśląc, że to jakaś durna pomyłam.
-Tak słucham.
- Louis?
-Tak, kto mówi?
-Patty. Dziewczyna mówiła przestraszonym a za razem zapłakanym głosem.
-Coś się stało ?
-Przyjedź do szpitala Św Tomasza.
Dziewczyna rozłączyła się a ja nabrałem prędkości. Po kilku minutach byłem na miejscu. Nie wiedziałem co się stało. Patty podbiegła do mnie zapłakana i wtuliła się we mnie.
-Gdzie Laura?
-O,ona uległa wypadkowi. Gdy przechodziła przez pasy ktoś ją potrącił i uciekł z miejsca wypadku. Po pogotowie zadzwonił jakiś przechodzi-en .
-Ale z nią wszystko w porządku?
Dziewczyna zaczęła mocniej płakać. Nie wiedziałem co się dzieje. Czułem się jak bym wszytko stracił. Stałem jak wryty.
-Lekarze zabrali ją na salę operacyjną. Dziewczyna wyszeptała.
Siedzieliśmy ponad 2 godziny pod salą operacyjną. W pewnym momencie drzwi od sali zaczęły się otwierać. Gwałtownie wstałem a chwile po mnie Patty. Był to lekarz. Podbiegliśmy do niego i w tym samym momencie zapytaliśmy "Co z Laurą? Wszystko z nią dobrze? "
- Proszę być cierpliwym. Nie mogę zapewnić, że przeżyje. Tan noc będzie dla niej decydująca.
Gdy usłyszałem te słowa myślałem, że to koszmar. Zwykły koszmar z którego chciałem się wybudzić. Właśnie w tedy uświadomiłem sobie, że Laura nie jest mi obojętna.
-Panie doktorze, czy będę mógł ją zobaczyć chociaż na chwilę?
-Przepraszam, ale dzisiaj nie. Może jutro po południu, ale to nic pewnego.
Lekarze przewieźli Laurę na Oiom. Widziałem ją tylko przez szybę. Na jej twarzy było kilka dość dużych zadrapań a jedno z nich było zaklejone plastrem. Nagle poczułem jak łzy same spływają mi po policzku. Na mim ramieniu poczułem dłoń, była to pielęgniarka.
-Proszę iść do domu. Wypocznie pan i wróci jutro.
-Nie mogę, muszę być przy niej.
-Niech pan się nie martwi. Będzie wszystko dobrze.
-Musi być. Nie wyobrażam sobie... Nie mogłem dokończyć bo zacząłem mocniej płakać.
-To przynajmniej niech pan usiądzie na krześle i się prześpi.
Rano obudziłem się z nadzieją, że to był tylko sen. Niestety to była i jest głupia rzeczywistość.
Podszedłem do szklanej ściany aby zobaczyć Laurę. Ale nie było jej tam. Wystraszyłem się, bałem się, że on a nie żyje. Pobiegłem do pielęgniarki.
-Gdzie ona jest?! Gdzie jest Laura?!
-Niech pan nie krzyczy, Pani Laura została przewieziona na inną sale. Jej stan był na tyle dobry, że można było ją przewieść na normalną sale. Może pan do niej iść.
Pielęgniarka powiedziała im jeszcze, że jest stabilna, ale nadal jest w śpiączce. Musi sama się z niej wybudzić. Usiadłem obok nie i zacząłem płakać. Cały czas starałem się do niej coś mówić.
-Laura.. obudź się. Chcę Ci coś powiedzieć. Nie możesz nie możesz mnie zostawić.
---
Perspektywa Laury.
Słysze wszytko co do mnie mówi. Ale nie rozumiem czemu mówi abym go nie zostawiła. Poczułam, że zaczynam się budzić. Pe de mną siedział Louis cały zapłakany. Postanowiłam, że się odezwę. Nagle poczułam, że cholernie boli mnie brzuch nie wiedziałam co się stało. Ale mimo tego i tak zaczęłam mówić.
-Louis, nie zostawię Cię, nie mam takiego zamiaru. Powiedziałam wolno ochrypłym głosem. Spojrzał na mnie i momentalnie na jego twarzy zagościł uśmiech. Wytarł łzy ze swojej twarzy i zaczął krzyczeć.
-Louis, gdzie jestem?
-Laura, jesteś w szpitalu.Nagle z jego twarzy znikł uśmiech.
-Jak to ?
- Zostałaś potrącona. Nagle do sali wszedł lekarz i pielęgniarka.
-Dzień dobry, jak się pani czuje? Zapytał mnie starszy siwy pan w okularach.
-Ogólnie dobrze, ale cholernie boli mnie brzuch.
-Dlatego, że była pani operowana.
-Dlaczego ?
-Ponieważ miała pani krwotok wewnętrzny.
Gdy to usłyszałam zamarłam.
-Ale już jest wszystko w porządku. Zostanie pani kilka dni na obserwacji. Pielęgniarka zmieni pani opatrunek.
Gdy pielęgniarka wyszła do sali weszła Patty. Na jej twarzy gościł lekki uśmiech. W ręku trzymała kwiaty.
Położyła je na szafce obok łóżka a sama usiadła na krześle.
-Jak si czujesz ?
-Wszytko dobrze. Tylko brzuch mnie trochę boli, ale lekarz powiedział, że to normalne.
Cały dzień wszyscy do mnie przychodzili, ale brakowało mi tylko dwóch bardzo ważnych dla mnie osób. Moich rodziców. Bolało mnie to, że mieli mnie gdzieś. Nie obchodziło ich, że zostałam zgwałcona i, że to nie moja wina, że zaszłam w ciąże. Rozpłakałam się i zamknęłam oczy. Czułam jak zasypiam. Nie długo później do sali ktoś wszedł. Czułam obecność kilku osób.
-Laura, obudź się. Mam dla Ciebie niespodziankę. Usłyszałam głos Louisa. Otworzyłam oczy i ujrzałam moich rodziców. Zaczęłam płakać. A Louis gwałtownie mnie przytulił. I powiedział mi cicho do ucha. Daj im szanse. Porozmawiaj z nimi. Rodzice podeszli bliżej mojego łóżka.
Moja mama zaczęłam mówić.
-Przepraszam Cie córeczko. Przepraszam za wszytko.
-Teraz to przepraszacie. A dwa lata temu wyzywaliście mnie od dziwek.
-Wiem, przepraszam to był błąd. Powinniśmy Ci zaufać i pomóc Ci w tych trudnych chwilach. Jeszcze długo tak rozmawialiśmy. Gdy wyszli poprosiłam Louisa aby został jeszcze na chwilę ze mną.
-Dziękuję, dziękuję za to, że skontaktowałeś się z nimi.
-Chciałem abyś była szczęśliwa. Chciałam abyś im wybaczyła. Przytuliłam Louisa i zapytałam się go.
-A co mi miałeś powiedzieć ?
-Yyy, myślałem aby powiedzieć Ci to za kilka dni, ale przez ten wypadek uświadomiłem sobie, że naprawdę mi na tobie zależy. I chyba się w tobie zakochałem.
Poczułam jak jedna pojedyncza łza spływa mi po policzku.
-Ja chyba też.
W tedy uświadomiłam sobie, że muszę zapomnieć o tym co było kiedyś. Że muszę wybaczyć swoim rodzicom. Wiem , że to mi zajmie dużo czasu, ale będę się starać. A w tym pomoże mi Louis.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz