Ok godziny 3 w nocy poszliśmy z Louisem do pokoju hotelowego. Pierwsze co zrobiłam to poszłam pod prysznic. Po 15min wyszłam w samym ręczniku pewna, że Louis zasną. Ale jednak myliłam się, Lou leżał na łóżku. Gdy mnie zobaczył wstał i podszedł do mnie pewnym krokiem.
-Fajnie wyglądasz nawet w ręczniku, ale wolał bym aby go teraz na tobie nie było. Zdziwiło mnie to co usłyszałam bo Louis był trzeźwy.
-Yyy, Louis Co ty wygadujesz? Powiedziałam poważnie.
-Kochanie, przecież żartuję, chciałem zobaczyć twoją reakcję. Podszedł do mnie i ucałował mnie w czoło.
-No to już wiesz jak by zareagowała na coś takiego następnym razem.
-No tak. Idę się odświeżyć.
-Ok, tylko wracaj szybko.
-Dla Ciebie wszystko króliczku.
Ubrałam się w moje ciuchy które znalazłam w torbie. Nawet nie wiedziałam z kont się one wzięły, domyśliłam się, że Louis musiał je wcześniej spakować. Ale nie było to istotne, ubrałam bieliznę i dość długą białą koszulkę. Położyłam się na łóżku i włączyłam tv. Po chwili Lou wyszedł z łazienki.
-Długo na Ciebie czekałam.
-W cale nie, tylko 10 min.
-Ale dla mnie to jak wieczność.
Louis podszedł do torby wyją czarne bokserki i bez skrepowania zsuną ręcznik z bioder po czym założył bokserki. Nie ukrywam poczułam jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce. To co ujrzałam zaskoczyło mnie pozytywnie. Louis podszedł do łóżka położył się obok mnie. Poczułam na swoich biodrach ręce Louisa. Przysuną się do mnie tak mocno jak było to możliwe. Po chwili postanowiłam, że obrócę się do bruneta twarzą.Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Miał takie piękne oczy w nocy, od jego oczy odbijało się światło telewizora. Wyglądało to magicznie. Nagle usta Louisa przywarły do moich składając na nich namiętny pocałunek. Całowaliśmy się, aż do momentu gdy zabrakło nam tchu. Niechętnie oderwaliśmy się od ust. Poczułam jak brunet całuję moją szyję. Po całym moim ciele przeszedł miły dreszcz. Ręce bruneta powędrowały na moje pośladki. O dziwo nie przeszkadzało mi to. Natomiast moje dłonie powędrowały aby zdjąć bokserki Louisa. Po chwili leżały na ziemi obok łóżka. Do bokserek dołączyła moja bluzka a zaraz po niem moja bielizna. Leżeliśmy już nadzy, Louis całował moją szyję a zaraz po niej mój dekolt. Nagle przestał.
-Laura, ale na pewno tego chcesz?
-Tak.
Po mojej odpowiedzi Louis sięgną do torby i wyciągną prezerwatywę. Nałożył ją i w końcu poczułam go w sobie. To było nie do opisania. Z początku poruszał się we mnie wolno. A ja ciężko oddychając wypowiadałam jego imię. Roskosz rozpierała mnie od środka. Nagle poczułam, że zaraz doję. Przyjaciel Lou wyszedł ze mnie. Ciało bruneta opadło obok mnie. Ciężko oddychając wtuliliśmy się w siebie. Po chwili Louis wstał przykrył mnie kołdrą po czy wszedł pod nią. Wtuliliśmy się w siebie ponownie i usnęliśmy zmęczeni.
***
Mam nadzieje, że podoba się wam mój blog. Przepraszam za błędy językowe. :) Pozdrawiam AleXx
niedziela, 21 lipca 2013
sobota, 20 lipca 2013
Rozdział 9
Sobota...
Dzisiaj brat Louisa bierze ślub. Nadal mam wątpliwości co do tego aby na niego iść. Ale nie chcę sprawić przykrości dla Louisa. Mam mętlik w głowie.
-Laura, szykuj się za godzinę wychodzimy.
-Louis możesz przyjść na chwilkę do mnie ?
-Już chwilka.
Siedziałam na kanapie oglądając telewizję. Louis nie przychodził, wiec postanowiłam do niego pójść.
Był w sypialnie, stał przy szafie czegoś szukając gdy mnie usłyszał od razu się odwrócił. Miał tylko ręcznik na biodrach. Wyglądał tak seksownie. Napięte mięśnie włosy mokre rozczochrane na różne strony.
-Coś chciałaś króliczku ?
-Tak, bo wiesz nie jestem pewna czy iść na ten ślub.
-Kochanie, proszę nie zaczynajmy tego tematu. Idź się przyszykować bo za nie całą godzinę wychodzimy.
-Dobrze. Louis podszedł do mnie złapał mnie za biodra i przysunął do siebie tak maco jak było to możliwe. Ucałował mój nos po czym musnął swoimi utami moje. Odwzajemniłam pocałunek. Przez chwilę patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.
-Kochanie to może idź się szykować. Znając Ciebie zajmie Ci to troszkę.
-Oj nie przesadzaj. Nie szykuję się wcale długo.
-Nie no wcale. Odpowiedział Louis śmiejąc się lekko.
Pokazałam mu język i poszłam się szykować. Ubrałam sukienkę którą kupił mi Louis.
*** Louis***
Gdy Laura weszła do salony myślałem, że zemdleję,wyglądała tak pięknie. Podszedłem do niej pocałowałem ją namiętnie nie wierząc w to, że na świecie może żyć tak piękna istota.
Wziąłem Laurę za rękę i wyszliśmy z domu. Otworzyłem jej drzwi pasażera. Po chwili ja siedziałem obok niej.
-Laura, zajedziemy jeszcze tylko po mojego przyjaciela, on też jedzie z nami.
-A kto to ?
- Harry, mieszka niedaleko.
-A w sumie nie powiedziałeś mi jak twój brat się nazywa..
- On jest moim przyrodnim bratem ale bardzo go kocham, nazywa się Niall.
Po chwili byliśmy pod domem Harrego. Wyszedłem po niego, chciałem aby Laura wyszła ze mną ale powiedziała, że poczeka. Po kilku minutach wyszedłem z Harrym u boku.
-Hej, jestem Harry.. A Ty ślicznotko ?
-Laura.
Nagle wtrącił się Louis.
-Tylko Styles pamiętaj nie masz prawa jej dotknąć. Kapujesz?
-Oj Louis spokojnie, przecież tylko zapytałem się jak się nazywa.
-Ale ja Cie znam wiec wiesz łapy z daleka.
-Ok, ok, nawet nie miałem zamiaru.
-Mam taką nadzieje.
***Laura***
Dojechaliśmy pod kościół, było już dużo ludzi. Nagle podjechał srebrny samochód marki Audi R8.
Wysiadł z niego Mężczyzna a po nim panna młoda, domyśliłam się, ze chłopak który wysiadł to Niall. Był wysoki, wysportowany i miał blond włosy.
-Laura, chodź przedstawię Cię dla mojego brata i jego przyszłej, żony.
-No dobrze.
-Hej Braciszku.
-O hej, a kogo nam przyprowadziłeś ?
-To jest moja dziewczyna Laura. Po tym co powiedział spojrzał się na mnie na moją reakcję.
Uśmiechnęłam się tylko. Na co Lou zareagował podobnie.
-Hej, Laura jestem Niall a to moja piękna żona Eva.
Nagle podszedł tata Evy, miał ją podprowadzać do ołtarza. My postanowiliśmy wejść do kościoła. Po kilku minutach organista zaczął grać. Do kościoła weszła Eva z tatą. Widziałam, że jej tata ma łzy w oczach, ona z resztą też. Niall stał grzeczny jak mały chłopczyk. Po ceremonii pojechaliśmy na wielką salę. Było naprawdę fajnie. Nagle podszedł do mnie Niall.
-Hej Laura.
-Hej.
-Wiesz, że jesteś pierwszą dziewczyną Lou którą przedstawił rodzinie?
-Tak? Tzn, że inne były nie na poważnie?
-Chyba tak, wiec Lou musi naprawdę na tobie zależeć.
Dzisiaj brat Louisa bierze ślub. Nadal mam wątpliwości co do tego aby na niego iść. Ale nie chcę sprawić przykrości dla Louisa. Mam mętlik w głowie.
-Laura, szykuj się za godzinę wychodzimy.
-Louis możesz przyjść na chwilkę do mnie ?
-Już chwilka.
Siedziałam na kanapie oglądając telewizję. Louis nie przychodził, wiec postanowiłam do niego pójść.
Był w sypialnie, stał przy szafie czegoś szukając gdy mnie usłyszał od razu się odwrócił. Miał tylko ręcznik na biodrach. Wyglądał tak seksownie. Napięte mięśnie włosy mokre rozczochrane na różne strony.
-Coś chciałaś króliczku ?
-Tak, bo wiesz nie jestem pewna czy iść na ten ślub.
-Kochanie, proszę nie zaczynajmy tego tematu. Idź się przyszykować bo za nie całą godzinę wychodzimy.
-Dobrze. Louis podszedł do mnie złapał mnie za biodra i przysunął do siebie tak maco jak było to możliwe. Ucałował mój nos po czym musnął swoimi utami moje. Odwzajemniłam pocałunek. Przez chwilę patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.
-Kochanie to może idź się szykować. Znając Ciebie zajmie Ci to troszkę.
-Oj nie przesadzaj. Nie szykuję się wcale długo.
-Nie no wcale. Odpowiedział Louis śmiejąc się lekko.
Pokazałam mu język i poszłam się szykować. Ubrałam sukienkę którą kupił mi Louis.
*** Louis***
Gdy Laura weszła do salony myślałem, że zemdleję,wyglądała tak pięknie. Podszedłem do niej pocałowałem ją namiętnie nie wierząc w to, że na świecie może żyć tak piękna istota.
Wziąłem Laurę za rękę i wyszliśmy z domu. Otworzyłem jej drzwi pasażera. Po chwili ja siedziałem obok niej.
-Laura, zajedziemy jeszcze tylko po mojego przyjaciela, on też jedzie z nami.
-A kto to ?
- Harry, mieszka niedaleko.
-A w sumie nie powiedziałeś mi jak twój brat się nazywa..
- On jest moim przyrodnim bratem ale bardzo go kocham, nazywa się Niall.
Po chwili byliśmy pod domem Harrego. Wyszedłem po niego, chciałem aby Laura wyszła ze mną ale powiedziała, że poczeka. Po kilku minutach wyszedłem z Harrym u boku.
-Hej, jestem Harry.. A Ty ślicznotko ?
-Laura.
Nagle wtrącił się Louis.
-Tylko Styles pamiętaj nie masz prawa jej dotknąć. Kapujesz?
-Oj Louis spokojnie, przecież tylko zapytałem się jak się nazywa.
-Ale ja Cie znam wiec wiesz łapy z daleka.
-Ok, ok, nawet nie miałem zamiaru.
-Mam taką nadzieje.
***Laura***
Dojechaliśmy pod kościół, było już dużo ludzi. Nagle podjechał srebrny samochód marki Audi R8.
Wysiadł z niego Mężczyzna a po nim panna młoda, domyśliłam się, ze chłopak który wysiadł to Niall. Był wysoki, wysportowany i miał blond włosy.
-Laura, chodź przedstawię Cię dla mojego brata i jego przyszłej, żony.
-No dobrze.
-Hej Braciszku.
-O hej, a kogo nam przyprowadziłeś ?
-To jest moja dziewczyna Laura. Po tym co powiedział spojrzał się na mnie na moją reakcję.
Uśmiechnęłam się tylko. Na co Lou zareagował podobnie.
-Hej, Laura jestem Niall a to moja piękna żona Eva.
Nagle podszedł tata Evy, miał ją podprowadzać do ołtarza. My postanowiliśmy wejść do kościoła. Po kilku minutach organista zaczął grać. Do kościoła weszła Eva z tatą. Widziałam, że jej tata ma łzy w oczach, ona z resztą też. Niall stał grzeczny jak mały chłopczyk. Po ceremonii pojechaliśmy na wielką salę. Było naprawdę fajnie. Nagle podszedł do mnie Niall.
-Hej Laura.
-Hej.
-Wiesz, że jesteś pierwszą dziewczyną Lou którą przedstawił rodzinie?
-Tak? Tzn, że inne były nie na poważnie?
-Chyba tak, wiec Lou musi naprawdę na tobie zależeć.
niedziela, 16 czerwca 2013
Rozdział 8.
Gdy tylko się obudziłam nie mogłam uwierzyć, że Louis jest przymnie. On tak słodko spał. Nagle zobaczyłam, że Lou zaczyna otwierać oczy. Więc położyłam się i udawałam, że śpię. Louis przybliżył się do mnie pocałował mnie w czoło.
-Wiem, że nie śpisz księżniczko.
-Chciałam po prostu zobaczyć co zrobisz.
-To już wiesz. Louis przybliżył się do mnie pocałował mnie namiętnie i szepnął mi do ucha - Kocham Cię.
-Ja Ciebie też Misiaczku.
-Idziemy na śniadanie ?
-Dobrze. Ale pod warunkiem, że jeszcze troszkę poleżymy.
-Z tobą zawsze. A może masz ochotę wyskoczyć na miasto?
-Yyy no w sumie. Może do kina?
-No myślałem aby iść na zakupy. Kupić coś do jedzenia. A gdy wrócimy do domu zrobił bym romantyczną kolację.
-Dobrze, ale dlaczego Ty masz przygotować kolację? Przecież mogę Ci pomóc.
-Tak jakoś mi się powiedziało. Ale jeżeli chcesz to możesz mi pomóc.
-Oczywiście , że Ci pomogę.
Gdy wszyłam z sypialni pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w czarne rurki, białą bluzkę i kremowe buty na koturnie. Chwile po mnie wszedł Lou. Od był dużo krócej. Zeszliśmy na śniadanie. Zrobiliśmy zwykłe kanapki.
Po 10 min byliśmy już gotowi do wyjścia. Wzięłam torebkę Lou chwycił kluczyki i portfel i wyszliśmy.
Po 10 min drogi dojechaliśmy do centrum. Zastanawiałam się po co Louis idzie do sklepu z damskimi ubraniami. Po 15min wrócił z jakimiś torbami.
-Kochanie Co to ?
-Nic, po prostu tak kupiłem...
-Aha, to co jedziemy kupić jakieś warzywa itp. ?
-Tak oczywiście. Kochanie a może po kolacji obejrzymy jakiś film ?
-Misiu i znowu zaśniesz?
-Nie obiecuje.
-No dobrze. To zajedziemy do wypożyczalni wypożyczyć jakiś film.
-Ok, a jaki typ ?
-Może komedie ?
-No dobrze. To ty coś wybierzesz.
-Mówisz i masz. Przybliżyłam się do Lou i pocałowałam do w czubek nosa.
Gdy tylko wróciliśmy do domu Louis rzucił wszystkie zakupy i pociągną mnie na górę.
Dał mi dwie torebki i kazał mi iść do łazienki się ubrać. Poszłam do łazienki i założyłam to Klik .
Gdy tylko wyszłam z łazienki powiedziałam dla Lou, że nie mogę tego przyjąć .
-Laura, musisz. Bo wiesz, mój brat bierze w sobotę ślub ii chcę abyś ze mną jechała.
-Ale nie chcę się wpraszać na czyjś ślub.
-Ale ja mam zaproszenie z osobą towarzyszącą. Więc tak czy inaczej musisz iść. A z resztą chcę się pochwalić moją piękna dziewczyną.
-Oj przestań. To przebieraj się i idziemy na kolację.
-Wiem, że nie śpisz księżniczko.
-Chciałam po prostu zobaczyć co zrobisz.
-To już wiesz. Louis przybliżył się do mnie pocałował mnie namiętnie i szepnął mi do ucha - Kocham Cię.
-Ja Ciebie też Misiaczku.
-Idziemy na śniadanie ?
-Dobrze. Ale pod warunkiem, że jeszcze troszkę poleżymy.
-Z tobą zawsze. A może masz ochotę wyskoczyć na miasto?
-Yyy no w sumie. Może do kina?
-No myślałem aby iść na zakupy. Kupić coś do jedzenia. A gdy wrócimy do domu zrobił bym romantyczną kolację.
-Dobrze, ale dlaczego Ty masz przygotować kolację? Przecież mogę Ci pomóc.
-Tak jakoś mi się powiedziało. Ale jeżeli chcesz to możesz mi pomóc.
-Oczywiście , że Ci pomogę.
Gdy wszyłam z sypialni pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w czarne rurki, białą bluzkę i kremowe buty na koturnie. Chwile po mnie wszedł Lou. Od był dużo krócej. Zeszliśmy na śniadanie. Zrobiliśmy zwykłe kanapki.
Po 10 min byliśmy już gotowi do wyjścia. Wzięłam torebkę Lou chwycił kluczyki i portfel i wyszliśmy.
Po 10 min drogi dojechaliśmy do centrum. Zastanawiałam się po co Louis idzie do sklepu z damskimi ubraniami. Po 15min wrócił z jakimiś torbami.
-Kochanie Co to ?
-Nic, po prostu tak kupiłem...
-Aha, to co jedziemy kupić jakieś warzywa itp. ?
-Tak oczywiście. Kochanie a może po kolacji obejrzymy jakiś film ?
-Misiu i znowu zaśniesz?
-Nie obiecuje.
-No dobrze. To zajedziemy do wypożyczalni wypożyczyć jakiś film.
-Ok, a jaki typ ?
-Może komedie ?
-No dobrze. To ty coś wybierzesz.
-Mówisz i masz. Przybliżyłam się do Lou i pocałowałam do w czubek nosa.
Gdy tylko wróciliśmy do domu Louis rzucił wszystkie zakupy i pociągną mnie na górę.
Dał mi dwie torebki i kazał mi iść do łazienki się ubrać. Poszłam do łazienki i założyłam to Klik .
Gdy tylko wyszłam z łazienki powiedziałam dla Lou, że nie mogę tego przyjąć .
-Laura, musisz. Bo wiesz, mój brat bierze w sobotę ślub ii chcę abyś ze mną jechała.
-Ale nie chcę się wpraszać na czyjś ślub.
-Ale ja mam zaproszenie z osobą towarzyszącą. Więc tak czy inaczej musisz iść. A z resztą chcę się pochwalić moją piękna dziewczyną.
-Oj przestań. To przebieraj się i idziemy na kolację.
Rozdział 7.
Usiedliśmy przy stoliku kelner podał nam karty. Ogólnie mało jem. I tym razem nie byłam zbytnio głodna. Więc zamówiłam sałatkę. Louis zamówił owoce morza. Kelner przyniósł nam butelkę czerwonego wina. Długo siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Aż w końcu Louis zaproponował aby iść na spacer. Szliśmy brzegiem morza. W pewnym momencie zawiał niemiły chłodny wiatr. Louis bez zastanowienia ściągną z siebie marynarkę i założył mi na ramiona. Poczułam jak Louis chwyta moją dłoń.
-Wiesz, miałem powiedzieć Ci to już dawno ale nie wiedziałem jak mam to zrobić.
-To znaczy co ?
-Bo wiesz. Bo ja cały czas uważam, że jesteś moja. I, że nikt mi Ciebie nie odbierze. Więc teraz chcę być pewien czy chcesz ze mną być.
Poczułam jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce.Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Szczerze ? To nie mam pojęcia co powiedzieć bo zaskoczyłeś mnie tym pytanie. Ale chcę być z Tobą.
W tej chwili Louis podniósł mnie do góry i namiętnie pocałował. Byłam w niebie.
Z PERSPEKTYWY LOUISA...
Jest! Laura zgodziła się ze mną być. Nie spodziewałem się tego. Ponieważ jej mina nie wróżyła nic dobrego. Ale jednak.
Kocham tak jak rumieni się za każdym razem gdy powiem coś jej miłego. Jest taka piękna.
-Kocham Cię. Wyszeptałem jej cicho do ucha.
Postanowiłem, że nie wypuszczę Laury nigdzie. Więc poszliśmy do samochodu. Postanowiłem, że pojedziemy do mnie. Przyjaciółki Laury miało nie być w domu a ja nie chciałem aby była sama.
Gdy tylko podjechaliśmy pod dom otworzyłem dla Laury drzwi. A kolejną rzeczą, którą zrobiłem było otworzenie drzwi od domu. Szczerze? Przy niej byłem inny. Zwykle byłem chamski i arogancki. Miałem wszystko w dupie. Ale przy niej jestem inny. Zmieniłem się.
-Laura, może oglądniemy jakiś film ?
-W sumie to dobry pomysł. Tylko jaki ?
-Ostatnio wypożyczyłem kilka filmów.
-Powiedz gdzie są to może coś wybiorę.
-Na półce pod telewizorem.
Gdy tylko Laura poszła wybrać film ja wyruszyłem do kuchni. Zrobiłem popcorn i wlałem po szklance soku pomarańczowego.
-Louis.. Dlaczego masz same horrory i filmy akcji ?
-Mam kilka komedii.
-A gdzie są?
-W dolej szufladzie.
Po kilku minutach ...
-I co wybrałaś już coś ?
- Może być " Agenci bardzo specjalni" ?
- Tak, z tobą mogę oglądać wszystko.
Włączyłem film i usiadłem obok Laury. Chciałem się do niej zbliżyć. W pewnym momencie poczułem jak Laura zaczyna się do mnie przytulać. Pocałowałem ją w czubek głowy.
-Nikomu Cię nie oddam księżniczko.
- Mam taką nadzieje. Uśmiechnęła się do mnie tak słodko, aż jej to w końcu powiedziałem.
-Kocham Cię księżniczko.
Laura spojrzała się na mnie nachyliła się na de mną i przywarła do moich ust.
Z PERSPEKTYWY LAURY
O mój Boże.. Pocałowałam go!
-Ja Ciebie też. I znowu przywarłam do jego ust.
Przytuleni oglądaliśmy film nagle zobaczyłam, że Louis ma zamknięte oczy. On tak słodko spał. Nie miałam serca go obudzić. Wyłączyłam film przykryłam go kocem i sama pomaszerowałam do łazienki. Gdy tylko wyszłam poszłam do kuchni napić się szklanki soku. Chwile później znalazłam się w sypialni. Było zgaszone światło. Gdy je zapaliłam ujrzałam Lżącego w łóżku Louisa.
-Księżniczko chciałeś zostawić mnie samego?
-Nie, po prostu tak słodko spałeś,że nie miałam serca Cię budzić.
-Oj kochanie.. Na Ciebie przecież nie mógł bym się gniewać.
Podeszłam do łóżka szybko wskoczyłam pod kołdrę Louis szybko się do mnie przytulił. Obróciłam się w jego stronę i pocałowałam go ostatni raz.
-Kocham Cię Lou.
-Ja Ciebie też księżniczko.
I zasnęłam w jego cudownych objęciach.
Mam nadzieje, że podoba wam się mój blog. Zmieniłam " trochę" jego wygląd. Pozdrawiam ;] ;*
-Wiesz, miałem powiedzieć Ci to już dawno ale nie wiedziałem jak mam to zrobić.
-To znaczy co ?
-Bo wiesz. Bo ja cały czas uważam, że jesteś moja. I, że nikt mi Ciebie nie odbierze. Więc teraz chcę być pewien czy chcesz ze mną być.
Poczułam jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce.Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Szczerze ? To nie mam pojęcia co powiedzieć bo zaskoczyłeś mnie tym pytanie. Ale chcę być z Tobą.
W tej chwili Louis podniósł mnie do góry i namiętnie pocałował. Byłam w niebie.
Z PERSPEKTYWY LOUISA...
Jest! Laura zgodziła się ze mną być. Nie spodziewałem się tego. Ponieważ jej mina nie wróżyła nic dobrego. Ale jednak.
Kocham tak jak rumieni się za każdym razem gdy powiem coś jej miłego. Jest taka piękna.
-Kocham Cię. Wyszeptałem jej cicho do ucha.
Postanowiłem, że nie wypuszczę Laury nigdzie. Więc poszliśmy do samochodu. Postanowiłem, że pojedziemy do mnie. Przyjaciółki Laury miało nie być w domu a ja nie chciałem aby była sama.
Gdy tylko podjechaliśmy pod dom otworzyłem dla Laury drzwi. A kolejną rzeczą, którą zrobiłem było otworzenie drzwi od domu. Szczerze? Przy niej byłem inny. Zwykle byłem chamski i arogancki. Miałem wszystko w dupie. Ale przy niej jestem inny. Zmieniłem się.
-Laura, może oglądniemy jakiś film ?
-W sumie to dobry pomysł. Tylko jaki ?
-Ostatnio wypożyczyłem kilka filmów.
-Powiedz gdzie są to może coś wybiorę.
-Na półce pod telewizorem.
Gdy tylko Laura poszła wybrać film ja wyruszyłem do kuchni. Zrobiłem popcorn i wlałem po szklance soku pomarańczowego.
-Louis.. Dlaczego masz same horrory i filmy akcji ?
-Mam kilka komedii.
-A gdzie są?
-W dolej szufladzie.
Po kilku minutach ...
-I co wybrałaś już coś ?
- Może być " Agenci bardzo specjalni" ?
- Tak, z tobą mogę oglądać wszystko.
Włączyłem film i usiadłem obok Laury. Chciałem się do niej zbliżyć. W pewnym momencie poczułem jak Laura zaczyna się do mnie przytulać. Pocałowałem ją w czubek głowy.
-Nikomu Cię nie oddam księżniczko.
- Mam taką nadzieje. Uśmiechnęła się do mnie tak słodko, aż jej to w końcu powiedziałem.
-Kocham Cię księżniczko.
Laura spojrzała się na mnie nachyliła się na de mną i przywarła do moich ust.
Z PERSPEKTYWY LAURY
O mój Boże.. Pocałowałam go!
-Ja Ciebie też. I znowu przywarłam do jego ust.
Przytuleni oglądaliśmy film nagle zobaczyłam, że Louis ma zamknięte oczy. On tak słodko spał. Nie miałam serca go obudzić. Wyłączyłam film przykryłam go kocem i sama pomaszerowałam do łazienki. Gdy tylko wyszłam poszłam do kuchni napić się szklanki soku. Chwile później znalazłam się w sypialni. Było zgaszone światło. Gdy je zapaliłam ujrzałam Lżącego w łóżku Louisa.
-Księżniczko chciałeś zostawić mnie samego?
-Nie, po prostu tak słodko spałeś,że nie miałam serca Cię budzić.
-Oj kochanie.. Na Ciebie przecież nie mógł bym się gniewać.
Podeszłam do łóżka szybko wskoczyłam pod kołdrę Louis szybko się do mnie przytulił. Obróciłam się w jego stronę i pocałowałam go ostatni raz.
-Kocham Cię Lou.
-Ja Ciebie też księżniczko.
I zasnęłam w jego cudownych objęciach.
Mam nadzieje, że podoba wam się mój blog. Zmieniłam " trochę" jego wygląd. Pozdrawiam ;] ;*
poniedziałek, 3 czerwca 2013
Rozdział 6.
Jutro wychodzę ze szpitala. Mój lekarz powiedział, że będę musiała tu przyjeżdżać raz w tygodniu prze dwa miesiące. Nie byłam zbytnio zadowolona z tego, że będę musiała jeszcze wracać. Ale dzięki Bogu tylko na sprawdzenie jak rana się goi. Lekarz powiedział, że będę musiała zrezygnować z pracy na minimum 8 miesięcy. Bardzo się załamałam z tego powodu ponieważ nie będę miała gdzie mieszkać. Miałam nadzieje, że będę miała dość oszczędności aby dokładać się do czynszu i do artykułów spożywczych. Postanowiłam po wyjściu ze szpitala sprawdzić stan konta. Nagle ujrzałam, że drzwi się otwierają. Gdy zobaczyłam kto przyszedł uśmiech od razu pojawił mi się na twarzy.
-Hej piękna. Jak się czujesz?
-Hej, dobrze.
Louis podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek i przytulił mnie lekko. Brakowało mi tego ponieważ Louisa nie było kilka dni u mnie ponieważ musiał pracować do późna. Ogólnie nie wiedziałam gdzie pracuje. Oczywiście chciałam się dowiedzieć ale uważałam, że to jego sprawa. I jak coś to sam mi o niej opowie.
-O której Cię jutro wypisują ?
-Ok 12:00.
-A czemu nie wcześniej ?
-Bo muszą jeszcze zrobić mi ostatnie prześwietlenie.
-Aha, to przyjadę po Ciebie o 11:30.
-Ok, nie mogę się doczekać aż wyjdę ze szpitala.
Nagle spuściłam głowę w dół i zaczęłam pociągać nosem.
-Czemu płaczesz?
-Nie tak jakoś się wzruszyłam.
-Laura wiem, że coś się stało...
-N...no bo. Zaczęłam się jąkać.
- Co się stało..
-Bo nie będę mogła pracować przez 8 miesięcy.
-No i w czym problem?
-No bo nie będę mogła płacić za czynsz i nie będę miała gdzie mieszkać.
-Oj Laura. Przecież możesz zamieszkać ze mną.
-Ale nie chce Cię obciążać kosztami.
-Ale pamiętaj, że zawsze możesz ze mną zamieszkać.
***
Dzisiaj wracam do domu. Nie mogę się doczekać aż spędzę czas z moją przyjaciółką i Louisem.
Mam tylko nadzieje, że znajdą dla mnie czas.
Wybiła już 12:00 a Louisa nie ma. Miał po mnie być o 11:30. Mam nadzieje, że zaraz już będzie.
Po 10min na reiście się zjawił. W ręku trzymał duży bukiet czerwonych róż.
-Proszę, teraz zabieram Cię do domu przebierzesz się i gdzieś Cię zabieram.
-Dziękuję, a gdzie dokładnie.
-To tajemnica. Dowiesz się niedługo.
Louis pocałował lekko moje usta i w jedną rękę wziął moje rzeczy a drugą złapał mnie za rękę. Ścisną tak mocno, że aż jęknęłam z bólu.
-Przepraszam, ale po prostu chciałem Cie mocno trzymać, tak aby nikt mi Ciebie nie zabrał.
-Nie bój się. Będzie wszystko w porządku.
Uśmiech pojawił się na jego twarzy. Jego śliczny uśmiech zapierał mi dech w piersiach. Był taki niewinny a za razem seksowny. Po 20min spokojnej jazdy podjechaliśmy pod mój dom. Louis wysiadł pierwszy i otworzył mi drzwi. Wysiadłam i weszłam spokojnie po schodach aby otworzyć drzwi. Za mną szedł Louis z moimi rzeczami. Poszłam na górę aby wziąć prysznic ubrać się. Wybrałam łososiową zwiewną sukienkę na ramiączkach i baletki o tym samym kolorze. Gdy zeszłam Louis obejrzał mnie od góry do dołu. Byłam zdziwiona ponieważ Louis stał w garniturze.
-Yy, z kąt wziąłeś garnitur?
- Miałem zapakowany w samochodzie.
-Aha, Fajnie w nim wyglądasz..
-Dziękuję, ale i tak nie dorównam Tobie.
-Hehe, nie przesadzaj.
-Nie przesadzam. Mówię tylko prawdę.
-Dziękuję.
Uśmiechnęłam się do niego lekko i pocałowałam go w policzek.
-Ooo powinienem częściej mówić Ci komplementy. Uśmiechną się zadziornie.
-To na przyszłość będę wiedziała by nie dawać Ci buziaków.
-Oj przepraszam. Ale mam nadzieje,że tak nie będzie.
-Przecież żartuję. To co idziemy ?
-Oczywiście.
Louis jak zawsze otworzył mi drzwi. Uważałam, że fajnie jak mężczyzna jest dżentelmenem. Ale nic by się nie stało jak bym otworzyła sama drzwi chociaż raz. Ale nie o tym mowa.
Samochodem jechaliśmy jakąś godzinę. Albo i dłużej..
-To może teraz powiesz mi gdzie jedziemy...
-Nie, dowiesz się niedługo.
-Oj, Louis proszę.
-Nie, ale wiesz jakie mam marzenie ?
-Jakie?
-Aby ta śliczna sukienka podniosła się gdy wiatr zawieje.
-Ty zboczuchu! Powiedziałam żartobliwym tonem.
-Przecież żartowałem.
-Tak Ty i żarty. Pokazałam mu język.
Po chwili byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z samochodu i poczułam morsie powietrze. Szliśmy kawałek aż doszliśmy do pięknej jak i z zewnątrz taki i wewnątrz restauracji...
Dalsza część jutro. Pozdrawiam :):*
-Hej piękna. Jak się czujesz?
-Hej, dobrze.
Louis podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek i przytulił mnie lekko. Brakowało mi tego ponieważ Louisa nie było kilka dni u mnie ponieważ musiał pracować do późna. Ogólnie nie wiedziałam gdzie pracuje. Oczywiście chciałam się dowiedzieć ale uważałam, że to jego sprawa. I jak coś to sam mi o niej opowie.
-O której Cię jutro wypisują ?
-Ok 12:00.
-A czemu nie wcześniej ?
-Bo muszą jeszcze zrobić mi ostatnie prześwietlenie.
-Aha, to przyjadę po Ciebie o 11:30.
-Ok, nie mogę się doczekać aż wyjdę ze szpitala.
Nagle spuściłam głowę w dół i zaczęłam pociągać nosem.
-Czemu płaczesz?
-Nie tak jakoś się wzruszyłam.
-Laura wiem, że coś się stało...
-N...no bo. Zaczęłam się jąkać.
- Co się stało..
-Bo nie będę mogła pracować przez 8 miesięcy.
-No i w czym problem?
-No bo nie będę mogła płacić za czynsz i nie będę miała gdzie mieszkać.
-Oj Laura. Przecież możesz zamieszkać ze mną.
-Ale nie chce Cię obciążać kosztami.
-Ale pamiętaj, że zawsze możesz ze mną zamieszkać.
***
Dzisiaj wracam do domu. Nie mogę się doczekać aż spędzę czas z moją przyjaciółką i Louisem.
Mam tylko nadzieje, że znajdą dla mnie czas.
Wybiła już 12:00 a Louisa nie ma. Miał po mnie być o 11:30. Mam nadzieje, że zaraz już będzie.
Po 10min na reiście się zjawił. W ręku trzymał duży bukiet czerwonych róż.
-Proszę, teraz zabieram Cię do domu przebierzesz się i gdzieś Cię zabieram.
-Dziękuję, a gdzie dokładnie.
-To tajemnica. Dowiesz się niedługo.
Louis pocałował lekko moje usta i w jedną rękę wziął moje rzeczy a drugą złapał mnie za rękę. Ścisną tak mocno, że aż jęknęłam z bólu.
-Przepraszam, ale po prostu chciałem Cie mocno trzymać, tak aby nikt mi Ciebie nie zabrał.
-Nie bój się. Będzie wszystko w porządku.
Uśmiech pojawił się na jego twarzy. Jego śliczny uśmiech zapierał mi dech w piersiach. Był taki niewinny a za razem seksowny. Po 20min spokojnej jazdy podjechaliśmy pod mój dom. Louis wysiadł pierwszy i otworzył mi drzwi. Wysiadłam i weszłam spokojnie po schodach aby otworzyć drzwi. Za mną szedł Louis z moimi rzeczami. Poszłam na górę aby wziąć prysznic ubrać się. Wybrałam łososiową zwiewną sukienkę na ramiączkach i baletki o tym samym kolorze. Gdy zeszłam Louis obejrzał mnie od góry do dołu. Byłam zdziwiona ponieważ Louis stał w garniturze.
-Yy, z kąt wziąłeś garnitur?
- Miałem zapakowany w samochodzie.
-Aha, Fajnie w nim wyglądasz..
-Dziękuję, ale i tak nie dorównam Tobie.
-Hehe, nie przesadzaj.
-Nie przesadzam. Mówię tylko prawdę.
-Dziękuję.
Uśmiechnęłam się do niego lekko i pocałowałam go w policzek.
-Ooo powinienem częściej mówić Ci komplementy. Uśmiechną się zadziornie.
-To na przyszłość będę wiedziała by nie dawać Ci buziaków.
-Oj przepraszam. Ale mam nadzieje,że tak nie będzie.
-Przecież żartuję. To co idziemy ?
-Oczywiście.
Louis jak zawsze otworzył mi drzwi. Uważałam, że fajnie jak mężczyzna jest dżentelmenem. Ale nic by się nie stało jak bym otworzyła sama drzwi chociaż raz. Ale nie o tym mowa.
Samochodem jechaliśmy jakąś godzinę. Albo i dłużej..
-To może teraz powiesz mi gdzie jedziemy...
-Nie, dowiesz się niedługo.
-Oj, Louis proszę.
-Nie, ale wiesz jakie mam marzenie ?
-Jakie?
-Aby ta śliczna sukienka podniosła się gdy wiatr zawieje.
-Ty zboczuchu! Powiedziałam żartobliwym tonem.
-Przecież żartowałem.
-Tak Ty i żarty. Pokazałam mu język.
Po chwili byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z samochodu i poczułam morsie powietrze. Szliśmy kawałek aż doszliśmy do pięknej jak i z zewnątrz taki i wewnątrz restauracji...
Dalsza część jutro. Pozdrawiam :):*
sobota, 1 czerwca 2013
Rozdział 5.
Z perspektywy Louisa.
Jechałem do pracy gdy nagle zadzwonił do mnie nieznajomy numer. Odebrałem myśląc, że to jakaś durna pomyłam.
-Tak słucham.
- Louis?
-Tak, kto mówi?
-Patty. Dziewczyna mówiła przestraszonym a za razem zapłakanym głosem.
-Coś się stało ?
-Przyjedź do szpitala Św Tomasza.
Dziewczyna rozłączyła się a ja nabrałem prędkości. Po kilku minutach byłem na miejscu. Nie wiedziałem co się stało. Patty podbiegła do mnie zapłakana i wtuliła się we mnie.
-Gdzie Laura?
-O,ona uległa wypadkowi. Gdy przechodziła przez pasy ktoś ją potrącił i uciekł z miejsca wypadku. Po pogotowie zadzwonił jakiś przechodzi-en .
-Ale z nią wszystko w porządku?
Dziewczyna zaczęła mocniej płakać. Nie wiedziałem co się dzieje. Czułem się jak bym wszytko stracił. Stałem jak wryty.
-Lekarze zabrali ją na salę operacyjną. Dziewczyna wyszeptała.
Siedzieliśmy ponad 2 godziny pod salą operacyjną. W pewnym momencie drzwi od sali zaczęły się otwierać. Gwałtownie wstałem a chwile po mnie Patty. Był to lekarz. Podbiegliśmy do niego i w tym samym momencie zapytaliśmy "Co z Laurą? Wszystko z nią dobrze? "
- Proszę być cierpliwym. Nie mogę zapewnić, że przeżyje. Tan noc będzie dla niej decydująca.
Gdy usłyszałem te słowa myślałem, że to koszmar. Zwykły koszmar z którego chciałem się wybudzić. Właśnie w tedy uświadomiłem sobie, że Laura nie jest mi obojętna.
-Panie doktorze, czy będę mógł ją zobaczyć chociaż na chwilę?
-Przepraszam, ale dzisiaj nie. Może jutro po południu, ale to nic pewnego.
Lekarze przewieźli Laurę na Oiom. Widziałem ją tylko przez szybę. Na jej twarzy było kilka dość dużych zadrapań a jedno z nich było zaklejone plastrem. Nagle poczułem jak łzy same spływają mi po policzku. Na mim ramieniu poczułem dłoń, była to pielęgniarka.
-Proszę iść do domu. Wypocznie pan i wróci jutro.
-Nie mogę, muszę być przy niej.
-Niech pan się nie martwi. Będzie wszystko dobrze.
-Musi być. Nie wyobrażam sobie... Nie mogłem dokończyć bo zacząłem mocniej płakać.
-To przynajmniej niech pan usiądzie na krześle i się prześpi.
Rano obudziłem się z nadzieją, że to był tylko sen. Niestety to była i jest głupia rzeczywistość.
Podszedłem do szklanej ściany aby zobaczyć Laurę. Ale nie było jej tam. Wystraszyłem się, bałem się, że on a nie żyje. Pobiegłem do pielęgniarki.
-Gdzie ona jest?! Gdzie jest Laura?!
-Niech pan nie krzyczy, Pani Laura została przewieziona na inną sale. Jej stan był na tyle dobry, że można było ją przewieść na normalną sale. Może pan do niej iść.
Pielęgniarka powiedziała im jeszcze, że jest stabilna, ale nadal jest w śpiączce. Musi sama się z niej wybudzić. Usiadłem obok nie i zacząłem płakać. Cały czas starałem się do niej coś mówić.
-Laura.. obudź się. Chcę Ci coś powiedzieć. Nie możesz nie możesz mnie zostawić.
---
Perspektywa Laury.
Słysze wszytko co do mnie mówi. Ale nie rozumiem czemu mówi abym go nie zostawiła. Poczułam, że zaczynam się budzić. Pe de mną siedział Louis cały zapłakany. Postanowiłam, że się odezwę. Nagle poczułam, że cholernie boli mnie brzuch nie wiedziałam co się stało. Ale mimo tego i tak zaczęłam mówić.
-Louis, nie zostawię Cię, nie mam takiego zamiaru. Powiedziałam wolno ochrypłym głosem. Spojrzał na mnie i momentalnie na jego twarzy zagościł uśmiech. Wytarł łzy ze swojej twarzy i zaczął krzyczeć.
-Louis, gdzie jestem?
-Laura, jesteś w szpitalu.Nagle z jego twarzy znikł uśmiech.
-Jak to ?
- Zostałaś potrącona. Nagle do sali wszedł lekarz i pielęgniarka.
-Dzień dobry, jak się pani czuje? Zapytał mnie starszy siwy pan w okularach.
-Ogólnie dobrze, ale cholernie boli mnie brzuch.
-Dlatego, że była pani operowana.
-Dlaczego ?
-Ponieważ miała pani krwotok wewnętrzny.
Gdy to usłyszałam zamarłam.
-Ale już jest wszystko w porządku. Zostanie pani kilka dni na obserwacji. Pielęgniarka zmieni pani opatrunek.
Gdy pielęgniarka wyszła do sali weszła Patty. Na jej twarzy gościł lekki uśmiech. W ręku trzymała kwiaty.
Położyła je na szafce obok łóżka a sama usiadła na krześle.
-Jak si czujesz ?
-Wszytko dobrze. Tylko brzuch mnie trochę boli, ale lekarz powiedział, że to normalne.
Cały dzień wszyscy do mnie przychodzili, ale brakowało mi tylko dwóch bardzo ważnych dla mnie osób. Moich rodziców. Bolało mnie to, że mieli mnie gdzieś. Nie obchodziło ich, że zostałam zgwałcona i, że to nie moja wina, że zaszłam w ciąże. Rozpłakałam się i zamknęłam oczy. Czułam jak zasypiam. Nie długo później do sali ktoś wszedł. Czułam obecność kilku osób.
-Laura, obudź się. Mam dla Ciebie niespodziankę. Usłyszałam głos Louisa. Otworzyłam oczy i ujrzałam moich rodziców. Zaczęłam płakać. A Louis gwałtownie mnie przytulił. I powiedział mi cicho do ucha. Daj im szanse. Porozmawiaj z nimi. Rodzice podeszli bliżej mojego łóżka.
Moja mama zaczęłam mówić.
-Przepraszam Cie córeczko. Przepraszam za wszytko.
-Teraz to przepraszacie. A dwa lata temu wyzywaliście mnie od dziwek.
-Wiem, przepraszam to był błąd. Powinniśmy Ci zaufać i pomóc Ci w tych trudnych chwilach. Jeszcze długo tak rozmawialiśmy. Gdy wyszli poprosiłam Louisa aby został jeszcze na chwilę ze mną.
-Dziękuję, dziękuję za to, że skontaktowałeś się z nimi.
-Chciałem abyś była szczęśliwa. Chciałam abyś im wybaczyła. Przytuliłam Louisa i zapytałam się go.
-A co mi miałeś powiedzieć ?
-Yyy, myślałem aby powiedzieć Ci to za kilka dni, ale przez ten wypadek uświadomiłem sobie, że naprawdę mi na tobie zależy. I chyba się w tobie zakochałem.
Poczułam jak jedna pojedyncza łza spływa mi po policzku.
-Ja chyba też.
W tedy uświadomiłam sobie, że muszę zapomnieć o tym co było kiedyś. Że muszę wybaczyć swoim rodzicom. Wiem , że to mi zajmie dużo czasu, ale będę się starać. A w tym pomoże mi Louis.
Jechałem do pracy gdy nagle zadzwonił do mnie nieznajomy numer. Odebrałem myśląc, że to jakaś durna pomyłam.
-Tak słucham.
- Louis?
-Tak, kto mówi?
-Patty. Dziewczyna mówiła przestraszonym a za razem zapłakanym głosem.
-Coś się stało ?
-Przyjedź do szpitala Św Tomasza.
Dziewczyna rozłączyła się a ja nabrałem prędkości. Po kilku minutach byłem na miejscu. Nie wiedziałem co się stało. Patty podbiegła do mnie zapłakana i wtuliła się we mnie.
-Gdzie Laura?
-O,ona uległa wypadkowi. Gdy przechodziła przez pasy ktoś ją potrącił i uciekł z miejsca wypadku. Po pogotowie zadzwonił jakiś przechodzi-en .
-Ale z nią wszystko w porządku?
Dziewczyna zaczęła mocniej płakać. Nie wiedziałem co się dzieje. Czułem się jak bym wszytko stracił. Stałem jak wryty.
-Lekarze zabrali ją na salę operacyjną. Dziewczyna wyszeptała.
Siedzieliśmy ponad 2 godziny pod salą operacyjną. W pewnym momencie drzwi od sali zaczęły się otwierać. Gwałtownie wstałem a chwile po mnie Patty. Był to lekarz. Podbiegliśmy do niego i w tym samym momencie zapytaliśmy "Co z Laurą? Wszystko z nią dobrze? "
- Proszę być cierpliwym. Nie mogę zapewnić, że przeżyje. Tan noc będzie dla niej decydująca.
Gdy usłyszałem te słowa myślałem, że to koszmar. Zwykły koszmar z którego chciałem się wybudzić. Właśnie w tedy uświadomiłem sobie, że Laura nie jest mi obojętna.
-Panie doktorze, czy będę mógł ją zobaczyć chociaż na chwilę?
-Przepraszam, ale dzisiaj nie. Może jutro po południu, ale to nic pewnego.
Lekarze przewieźli Laurę na Oiom. Widziałem ją tylko przez szybę. Na jej twarzy było kilka dość dużych zadrapań a jedno z nich było zaklejone plastrem. Nagle poczułem jak łzy same spływają mi po policzku. Na mim ramieniu poczułem dłoń, była to pielęgniarka.
-Proszę iść do domu. Wypocznie pan i wróci jutro.
-Nie mogę, muszę być przy niej.
-Niech pan się nie martwi. Będzie wszystko dobrze.
-Musi być. Nie wyobrażam sobie... Nie mogłem dokończyć bo zacząłem mocniej płakać.
-To przynajmniej niech pan usiądzie na krześle i się prześpi.
Rano obudziłem się z nadzieją, że to był tylko sen. Niestety to była i jest głupia rzeczywistość.
Podszedłem do szklanej ściany aby zobaczyć Laurę. Ale nie było jej tam. Wystraszyłem się, bałem się, że on a nie żyje. Pobiegłem do pielęgniarki.
-Gdzie ona jest?! Gdzie jest Laura?!
-Niech pan nie krzyczy, Pani Laura została przewieziona na inną sale. Jej stan był na tyle dobry, że można było ją przewieść na normalną sale. Może pan do niej iść.
Pielęgniarka powiedziała im jeszcze, że jest stabilna, ale nadal jest w śpiączce. Musi sama się z niej wybudzić. Usiadłem obok nie i zacząłem płakać. Cały czas starałem się do niej coś mówić.
-Laura.. obudź się. Chcę Ci coś powiedzieć. Nie możesz nie możesz mnie zostawić.
---
Perspektywa Laury.
Słysze wszytko co do mnie mówi. Ale nie rozumiem czemu mówi abym go nie zostawiła. Poczułam, że zaczynam się budzić. Pe de mną siedział Louis cały zapłakany. Postanowiłam, że się odezwę. Nagle poczułam, że cholernie boli mnie brzuch nie wiedziałam co się stało. Ale mimo tego i tak zaczęłam mówić.
-Louis, nie zostawię Cię, nie mam takiego zamiaru. Powiedziałam wolno ochrypłym głosem. Spojrzał na mnie i momentalnie na jego twarzy zagościł uśmiech. Wytarł łzy ze swojej twarzy i zaczął krzyczeć.
-Louis, gdzie jestem?
-Laura, jesteś w szpitalu.Nagle z jego twarzy znikł uśmiech.
-Jak to ?
- Zostałaś potrącona. Nagle do sali wszedł lekarz i pielęgniarka.
-Dzień dobry, jak się pani czuje? Zapytał mnie starszy siwy pan w okularach.
-Ogólnie dobrze, ale cholernie boli mnie brzuch.
-Dlatego, że była pani operowana.
-Dlaczego ?
-Ponieważ miała pani krwotok wewnętrzny.
Gdy to usłyszałam zamarłam.
-Ale już jest wszystko w porządku. Zostanie pani kilka dni na obserwacji. Pielęgniarka zmieni pani opatrunek.
Gdy pielęgniarka wyszła do sali weszła Patty. Na jej twarzy gościł lekki uśmiech. W ręku trzymała kwiaty.
Położyła je na szafce obok łóżka a sama usiadła na krześle.
-Jak si czujesz ?
-Wszytko dobrze. Tylko brzuch mnie trochę boli, ale lekarz powiedział, że to normalne.
Cały dzień wszyscy do mnie przychodzili, ale brakowało mi tylko dwóch bardzo ważnych dla mnie osób. Moich rodziców. Bolało mnie to, że mieli mnie gdzieś. Nie obchodziło ich, że zostałam zgwałcona i, że to nie moja wina, że zaszłam w ciąże. Rozpłakałam się i zamknęłam oczy. Czułam jak zasypiam. Nie długo później do sali ktoś wszedł. Czułam obecność kilku osób.
-Laura, obudź się. Mam dla Ciebie niespodziankę. Usłyszałam głos Louisa. Otworzyłam oczy i ujrzałam moich rodziców. Zaczęłam płakać. A Louis gwałtownie mnie przytulił. I powiedział mi cicho do ucha. Daj im szanse. Porozmawiaj z nimi. Rodzice podeszli bliżej mojego łóżka.
Moja mama zaczęłam mówić.
-Przepraszam Cie córeczko. Przepraszam za wszytko.
-Teraz to przepraszacie. A dwa lata temu wyzywaliście mnie od dziwek.
-Wiem, przepraszam to był błąd. Powinniśmy Ci zaufać i pomóc Ci w tych trudnych chwilach. Jeszcze długo tak rozmawialiśmy. Gdy wyszli poprosiłam Louisa aby został jeszcze na chwilę ze mną.
-Dziękuję, dziękuję za to, że skontaktowałeś się z nimi.
-Chciałem abyś była szczęśliwa. Chciałam abyś im wybaczyła. Przytuliłam Louisa i zapytałam się go.
-A co mi miałeś powiedzieć ?
-Yyy, myślałem aby powiedzieć Ci to za kilka dni, ale przez ten wypadek uświadomiłem sobie, że naprawdę mi na tobie zależy. I chyba się w tobie zakochałem.
Poczułam jak jedna pojedyncza łza spływa mi po policzku.
-Ja chyba też.
W tedy uświadomiłam sobie, że muszę zapomnieć o tym co było kiedyś. Że muszę wybaczyć swoim rodzicom. Wiem , że to mi zajmie dużo czasu, ale będę się starać. A w tym pomoże mi Louis.
czwartek, 30 maja 2013
Rozdział 4.
O 19:00 przypomniałam sobie, że Louis ma po mnie przyjechać. Nie chciałam iść na tą randkę. Ale zgodziłam się. Poszłam do łazienki wzięłam prysznic. Gdy wyszłam wysuszyłam włosy i związałam w niesfornego koka. Lekko się umalowałam i wyszłam do pokoju. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej białą bluzkę na ramiączkach ,która miała narysowane dwie duże truskawki, czarne rurki, czarną marynarkę i czarne trampki. Gdy to założyłam na siebie zeszłam do kuchni aby się napić soku. Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Wyszłam i zobaczyłam Patty ze swoim chłopakiem.
-Hej, co taka wystrojona? Zapytała Patty.
-Hej, nie jestem wystrojona, po prostu ubrałam się tak jak zwykle.
-Yhy.
Nagle usłyszałam jak pod dom podjeżdża samochód. Nie musiałam patrzyć w okno aby wiedzieć kto to. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-To ja otworze. Powiedziała Patty. Już miałam zaprzeczyć ale niestety nie zdążyłam.
-Hej, jest może Laura ?
-Tak jest. A z kim mam przyjemność ?
-Louis, kolega Laury.
Nienawidziłam jak Pat wypytywała się wszystkich chłopaków z którymi się umawiałam kim są itp. Zachowywała się jak moja starsza siostra, a nawet gorzej, jak matka.
Louis wszedł do mieszkania podszedł do mnie i wręczył mi piękną czerwoną różę. Zdziwiło mnie to bardzo ponieważ nie spodziewałam się tego, że dostanę różę od takiego chłopaka jak Louis, ale mniejsze z tym. Gdy wychodziliśmy usłyszałam jak Patty mówi do Toma:
-Dlaczego Ty mi nigdy nie przynosisz kwiatka?
-Bo zawszę zapominam Ci go kupić...
-Tak.. Po prostu nie chce Ci się.
-Kochanie nie przesadzaj.
Ta para była wielkim przeciwieństwem siebie. W ogóle do siebie nie pasowali. Ale wiedziałam, że się kochają i to było najważniejsze. Ale nie o tym teraz mowa.
Gdy tylko wyszliśmy z domu. Lou otworzył mi drzwi do samochodu. Wsiadłam i zaraz pomnie Louis. Całą drogę nic do siebie nie mówiliśmy. Nie wiedziałam gdzie jedziemy. Wjechaliśmy do jakiegoś lasu.
Nie ukrywam bałam się cholernie. Gdy zatrzymaliśmy się Louis wyszedł z samochodu aby otworzyć mi drzwi. Gdy tylko wyszłam zdobyłam się na odwagę i zapytałam się go.
-Gdzie jesteśmy?
-W lesie..
-To widzę, ale gdzie dokładnie i po co ?
-Nie ważne, zaraz się dowiesz.
Szliśmy chwilkę aż w oddali zobaczyłam jezioro i odbijające się w niem światło. Gdy podeszliśmy bliżej byłam pewna, że jest to romantyczna kolacja dla dwojga. Było naprawdę cudownie. Długo rozmawialiśmy. Louis powiedział mi, że to nie jest koniec niespodzianek. Wziął mnie za rękę i prowadził mnie. Nagle ujrzałam piękny drewniany domek. Powiedział mi, że tu dzisiaj będziemy nocować. W tedy kompletnie się niczego nie bałam. Weszliśmy do domku, zapaliliśmy światło w tedy ujrzałam piękne wnętrze tego domu. Po prostu było tam niebiańsko. Nie miałam się w co ubrać. Ale Louis pomyślał o tym i przywiózł wcześniej tutaj kilka drobiazgów. Dał mi bluzkę i spodenki. Poszłam do łazienki wzięłam prysznic i wyszłam. Położyłam się na łóżku a Louis patrzył się na mnie.
-Dlaczego się tak na mnie patrzysz ?
-No bo w tych ubraniach tak mnie podniecasz.
Przestraszyłam się go w tedy bo miał w tedy dziwną minę. Tak jak by chciał mnie przelecieć nie zważając na nic. Gdy Louis wyszedł z pokoju włączyłam telewizję. Nie było nic ciekawego wiec włączyłam na program z bajkami. Wiem, że to dziwne i dziecinne, ale czasem lubiłam po oglądać sobie jakieś bajki.
Gdy do pokoju wrócił Louis strasznie się zdziwił gdy zobaczył jaki oglądam program.
-Myślałem, że jesteś poważna i nie lubisz takich bajek...
Nic się nie odezwałam, ale poczułam jak moje policzki robią się gorące. W tedy byłam pewna, że się zarumieniłam.
- Wiem, że to dziwne w końcu mam 20lat ale lubię bajki.Już taka jestem.
-Szczerze?
-Tak..
-To ja też czasem lubię po oglądać bajki. Mam nawet kilka ulubionych.
Zdziwiło mnie to cholernie ponieważ nie spodziewałam się tego po nim. Takim facetom jak ogólnie zależy tylko na jednym i nie myślą o niczym innym. Ale on był inny. Wiedziałam, że czasem jest niebezpieczny. Wiem też je jest silny. Louis położył się obok mnie złapał za talię i przyciągną mnie do siebie. Wtuliłam się w niego mocno on tylko chwycił po pilot i wyłączył telewizor. Nagle poczułam jak zaczynam odlatywać.
Kiedy rano się obudziłam byłam sama w pokoju. Jeszcze leżąc w łóżku rozciągnęłam się. Wyszłam z łóżka wypoczęta. Weszłam do kuchni gdzie ujrzałam kawę stojącą na stole a przy kuchennym blacie stał Louis tyłem do mnie. Podeszłam do niego i przytuliłam się do jego pleców.
-Dziękuję za kawę.
-Proszę, dla Ciebie wszystko ślicznotko.
-Oj nie przesadzaj, nie jestem ładna.
-Tak, wpieraj to sobie. A teraz chodź wypijemy kawę.
Gdy tylko wypiliśmy kawę poszłam się przyszykować. Louis poszedł po samochód bo stał kawałek od domku. Po 10 minutach wrócił. Ja byłam już gotowa. Wsiadłam do samochodu i odjechaliśmy. Przed domem pożegnałam się z Louisem i weszłam do domu. Patty oczywiście przybiegła do mnie i zaczęła się o wszystko wypytywać, ale ja nie miałam czasu jej o wszystkim opowiadać ponieważ musiałam iść do pracy. Miałam niedaleko do pracy wiec poszłam pieszo. Gdy przechodziłam przez pasy....
-Hej, co taka wystrojona? Zapytała Patty.
-Hej, nie jestem wystrojona, po prostu ubrałam się tak jak zwykle.
-Yhy.
Nagle usłyszałam jak pod dom podjeżdża samochód. Nie musiałam patrzyć w okno aby wiedzieć kto to. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-To ja otworze. Powiedziała Patty. Już miałam zaprzeczyć ale niestety nie zdążyłam.
-Hej, jest może Laura ?
-Tak jest. A z kim mam przyjemność ?
-Louis, kolega Laury.
Nienawidziłam jak Pat wypytywała się wszystkich chłopaków z którymi się umawiałam kim są itp. Zachowywała się jak moja starsza siostra, a nawet gorzej, jak matka.
Louis wszedł do mieszkania podszedł do mnie i wręczył mi piękną czerwoną różę. Zdziwiło mnie to bardzo ponieważ nie spodziewałam się tego, że dostanę różę od takiego chłopaka jak Louis, ale mniejsze z tym. Gdy wychodziliśmy usłyszałam jak Patty mówi do Toma:
-Dlaczego Ty mi nigdy nie przynosisz kwiatka?
-Bo zawszę zapominam Ci go kupić...
-Tak.. Po prostu nie chce Ci się.
-Kochanie nie przesadzaj.
Ta para była wielkim przeciwieństwem siebie. W ogóle do siebie nie pasowali. Ale wiedziałam, że się kochają i to było najważniejsze. Ale nie o tym teraz mowa.
Gdy tylko wyszliśmy z domu. Lou otworzył mi drzwi do samochodu. Wsiadłam i zaraz pomnie Louis. Całą drogę nic do siebie nie mówiliśmy. Nie wiedziałam gdzie jedziemy. Wjechaliśmy do jakiegoś lasu.
Nie ukrywam bałam się cholernie. Gdy zatrzymaliśmy się Louis wyszedł z samochodu aby otworzyć mi drzwi. Gdy tylko wyszłam zdobyłam się na odwagę i zapytałam się go.
-Gdzie jesteśmy?
-W lesie..
-To widzę, ale gdzie dokładnie i po co ?
-Nie ważne, zaraz się dowiesz.
Szliśmy chwilkę aż w oddali zobaczyłam jezioro i odbijające się w niem światło. Gdy podeszliśmy bliżej byłam pewna, że jest to romantyczna kolacja dla dwojga. Było naprawdę cudownie. Długo rozmawialiśmy. Louis powiedział mi, że to nie jest koniec niespodzianek. Wziął mnie za rękę i prowadził mnie. Nagle ujrzałam piękny drewniany domek. Powiedział mi, że tu dzisiaj będziemy nocować. W tedy kompletnie się niczego nie bałam. Weszliśmy do domku, zapaliliśmy światło w tedy ujrzałam piękne wnętrze tego domu. Po prostu było tam niebiańsko. Nie miałam się w co ubrać. Ale Louis pomyślał o tym i przywiózł wcześniej tutaj kilka drobiazgów. Dał mi bluzkę i spodenki. Poszłam do łazienki wzięłam prysznic i wyszłam. Położyłam się na łóżku a Louis patrzył się na mnie.
-Dlaczego się tak na mnie patrzysz ?
-No bo w tych ubraniach tak mnie podniecasz.
Przestraszyłam się go w tedy bo miał w tedy dziwną minę. Tak jak by chciał mnie przelecieć nie zważając na nic. Gdy Louis wyszedł z pokoju włączyłam telewizję. Nie było nic ciekawego wiec włączyłam na program z bajkami. Wiem, że to dziwne i dziecinne, ale czasem lubiłam po oglądać sobie jakieś bajki.
Gdy do pokoju wrócił Louis strasznie się zdziwił gdy zobaczył jaki oglądam program.
-Myślałem, że jesteś poważna i nie lubisz takich bajek...
Nic się nie odezwałam, ale poczułam jak moje policzki robią się gorące. W tedy byłam pewna, że się zarumieniłam.
- Wiem, że to dziwne w końcu mam 20lat ale lubię bajki.Już taka jestem.
-Szczerze?
-Tak..
-To ja też czasem lubię po oglądać bajki. Mam nawet kilka ulubionych.
Zdziwiło mnie to cholernie ponieważ nie spodziewałam się tego po nim. Takim facetom jak ogólnie zależy tylko na jednym i nie myślą o niczym innym. Ale on był inny. Wiedziałam, że czasem jest niebezpieczny. Wiem też je jest silny. Louis położył się obok mnie złapał za talię i przyciągną mnie do siebie. Wtuliłam się w niego mocno on tylko chwycił po pilot i wyłączył telewizor. Nagle poczułam jak zaczynam odlatywać.
Kiedy rano się obudziłam byłam sama w pokoju. Jeszcze leżąc w łóżku rozciągnęłam się. Wyszłam z łóżka wypoczęta. Weszłam do kuchni gdzie ujrzałam kawę stojącą na stole a przy kuchennym blacie stał Louis tyłem do mnie. Podeszłam do niego i przytuliłam się do jego pleców.
-Dziękuję za kawę.
-Proszę, dla Ciebie wszystko ślicznotko.
-Oj nie przesadzaj, nie jestem ładna.
-Tak, wpieraj to sobie. A teraz chodź wypijemy kawę.
Gdy tylko wypiliśmy kawę poszłam się przyszykować. Louis poszedł po samochód bo stał kawałek od domku. Po 10 minutach wrócił. Ja byłam już gotowa. Wsiadłam do samochodu i odjechaliśmy. Przed domem pożegnałam się z Louisem i weszłam do domu. Patty oczywiście przybiegła do mnie i zaczęła się o wszystko wypytywać, ale ja nie miałam czasu jej o wszystkim opowiadać ponieważ musiałam iść do pracy. Miałam niedaleko do pracy wiec poszłam pieszo. Gdy przechodziłam przez pasy....
środa, 29 maja 2013
Rozdział 3.
Leżeliśmy z Louisem na łóżku przez jakieś dwie godziny oglądając telewizję. Nie chciałam już leżeć więc zaczęłam wstawać.
-Gdzieś się wybierasz ślicznotko ?
-Do łazienki. I wyszłam z pokoju.
-Aha, tylko szybko wracaj! Wykrzyczał.
Wzięłam prysznic, gdy wyszłam z pod prysznica zobaczyłam, że nie wzięłam ubrań a co najgorsze bielizny. Owinęłam się ciasno ręcznikiem tak aby mi nie zjechał. Wyszłam z łazienki prawie na palcach z nadzieją, że Louis jest w kuchni i mnie nie usłyszy. Ale jednak pomyliłam się. Był w sypialni. Nadal leżał na łóżku oglądając telewizję. Wpatrywał się w telewizor. Był tak zafascynowany filmem, że nawet mnie nie zobaczył. Szybko wróciłam do łazienki ubrałam się w przyniesione przez siebie ubrania. Gdy wyszłam ku mojemu zaskoczeniu Louis stał w przedpokoju.
-Oo... Myślałem, że znowu wyjdziesz w ręczniku.
-Co?! Widziałeś mnie ?!
-Tak, jak miałem nie zał uwarzyć tak pięknej kobiet owiniętej ręcznikiem.
-Myślałam, że nie widzisz. Byłeś zafascynowany filmem.
-Mężczyźni mają podwójną uwagę. Poruszał brwiami i uśmiechnął się pod nosem zadowolony.
Poczułam jak moje policzki robią się gorące.
-Słyszałem, że jeżeli ktoś się szybko rumieni to jest dobrym kochankiem lub kochanką.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć więc zmieniłam temat.
-Yyy, to co jemy na śniadanie?
-Nie zmieniaj tematu.
-Nie zmieniam. Po prostu jestem głodna.
-No to idź do kuchni a ja zaraz przyjdę muszę się ubrać. Ale wiesz jeżeli chcesz możesz zostać i się popatrzyć.
-Zabawny jesteś. Co Ci zrobić do picia? Zapytałam.
-Kawę, tylko mocną.
-Ok.
Zeszłam na dół zrobiłam dwie kawy. Po 5min zszedł Louis.
-Co Ci zrobić do jedzenia ?
-Yyy, może jakąś kanapkę.
Wstałam zrobiłam kilka kanapek z sałatą i pomidorem. Gdy je zjedliśmy poprosiłam Louisa aby odwiózł mnie do domu. O 14:30 byłam pod domem. Podziękowałam mu i wyszłam z samochodu. Ku mojemu zdziwieniu Louis wyszedł za mną.
-Ej Laura!
-Coś się stało?
-W pewnym sensie tak.
-Co takiego ?
-No bo zapomniałaś się ze mną pożegnać.
Louis staną prze de mną i zrobił dzióbek. Nie chciałam go całować wiec dałam mu tylko buziaka w policzek.
-Liczyłem na coś więcej.
-To źle liczyłeś.
Uśmiechnęłam się zadziornie i weszłam do domu.
Gdy tylko zamknęłam drzwi usłyszałam jak Louis odjeżdża z pod mojego domu.
Po godzinie usłyszałam dźwięk sms-a. Treść brzmiała tak " Wpadnę dzisiaj po Ciebie o 20? "
Moim zdaniem był to bardziej powiadomienie niż pytani...
-Gdzieś się wybierasz ślicznotko ?
-Do łazienki. I wyszłam z pokoju.
-Aha, tylko szybko wracaj! Wykrzyczał.
Wzięłam prysznic, gdy wyszłam z pod prysznica zobaczyłam, że nie wzięłam ubrań a co najgorsze bielizny. Owinęłam się ciasno ręcznikiem tak aby mi nie zjechał. Wyszłam z łazienki prawie na palcach z nadzieją, że Louis jest w kuchni i mnie nie usłyszy. Ale jednak pomyliłam się. Był w sypialni. Nadal leżał na łóżku oglądając telewizję. Wpatrywał się w telewizor. Był tak zafascynowany filmem, że nawet mnie nie zobaczył. Szybko wróciłam do łazienki ubrałam się w przyniesione przez siebie ubrania. Gdy wyszłam ku mojemu zaskoczeniu Louis stał w przedpokoju.
-Oo... Myślałem, że znowu wyjdziesz w ręczniku.
-Co?! Widziałeś mnie ?!
-Tak, jak miałem nie zał uwarzyć tak pięknej kobiet owiniętej ręcznikiem.
-Myślałam, że nie widzisz. Byłeś zafascynowany filmem.
-Mężczyźni mają podwójną uwagę. Poruszał brwiami i uśmiechnął się pod nosem zadowolony.
Poczułam jak moje policzki robią się gorące.
-Słyszałem, że jeżeli ktoś się szybko rumieni to jest dobrym kochankiem lub kochanką.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć więc zmieniłam temat.
-Yyy, to co jemy na śniadanie?
-Nie zmieniaj tematu.
-Nie zmieniam. Po prostu jestem głodna.
-No to idź do kuchni a ja zaraz przyjdę muszę się ubrać. Ale wiesz jeżeli chcesz możesz zostać i się popatrzyć.
-Zabawny jesteś. Co Ci zrobić do picia? Zapytałam.
-Kawę, tylko mocną.
-Ok.
Zeszłam na dół zrobiłam dwie kawy. Po 5min zszedł Louis.
-Co Ci zrobić do jedzenia ?
-Yyy, może jakąś kanapkę.
Wstałam zrobiłam kilka kanapek z sałatą i pomidorem. Gdy je zjedliśmy poprosiłam Louisa aby odwiózł mnie do domu. O 14:30 byłam pod domem. Podziękowałam mu i wyszłam z samochodu. Ku mojemu zdziwieniu Louis wyszedł za mną.
-Ej Laura!
-Coś się stało?
-W pewnym sensie tak.
-Co takiego ?
-No bo zapomniałaś się ze mną pożegnać.
Louis staną prze de mną i zrobił dzióbek. Nie chciałam go całować wiec dałam mu tylko buziaka w policzek.
-Liczyłem na coś więcej.
-To źle liczyłeś.
Uśmiechnęłam się zadziornie i weszłam do domu.
Gdy tylko zamknęłam drzwi usłyszałam jak Louis odjeżdża z pod mojego domu.
Po godzinie usłyszałam dźwięk sms-a. Treść brzmiała tak " Wpadnę dzisiaj po Ciebie o 20? "
Moim zdaniem był to bardziej powiadomienie niż pytani...
poniedziałek, 27 maja 2013
Rozdział 2.
Gdy weszłam do domu nikogo nie zastałam. Bałam się trochę siedzieć sama w pustym mieszkaniu. Na zabicie czasu zaczęłam sprzątać ponieważ bardzo lubiłam mieć czysto w mieszkaniu. Nagle dostałam Sms-a był on od mojej współlokatorki a za rzem od najlepszej przyjaciółki. Napisała w nim, że dzisiaj nie wróci do domu ponieważ jedzie do swojego chłopaka. Nie chciałam siedzieć sama. Zadzwoniłam do mojej koleżanki czy mogę do niej wpaść na noc. Zgodziła się, gdy zaczęłam się pakować dostałam wiadomość od nieznajomego numeru. Nie wychodź dzisiaj z domu,bo może Ci się coś stać. Zignorowałam tą wiadomość i wyszłam. Gdy szłam czułam jak by ktoś mnie śledził. Nagle zaczęłam biegnąć. Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek. Był to mężczyzna. Byłam tego pewna ponieważ było czuć męskie perfumy. Powiedział mi tylko, że jeżeli zacznę krzyczeć zabije mnie. Strasznie się bałam. Strasznie żałowałam tego, że jednak nie zostałam w domu. Łzy same zaczęły mi lecieć z oczu. Chciałam krzyczeć ale się bałam. Nagle poczułam jak ten mężczyzna puszcza mnie. Obróciłam się i zobaczyłam jak jakiś postawny mężczyzna bije tego faceta. Zaczęłam krzyczeć aby przestał. Ale nie słuchał się mnie. Bałam się, że go zabije. Gdy w końcu przestał go bić odwrócił się w moją stronę. Był to Louis.
-Co Ty tu robisz?! Śledziłeś mnie ?! Krzyczałam płacząc. Widziałam w jego oczach wściekłość. Szczerze mówiąc bałam się go.
-Tak śledziłem Cie. To ja wysłałem Ci tego Sms-a. Mówiłem abyś nie wychodziła! Ale Ty się mnie nie posłuchałaś!
-Ale z kąt niby wiedziałeś, że akurat na mnie napadną ? Może Ty kogoś na mnie nasłałeś?
-Co?! Zwariowałaś? Gdy tylko wyszłaś z samochodu pojechałem się zawrócić i zatrzymałem się parę metrów przed twoim domem. Bo zobaczyłem jak kilku gości kręci się pod twoim domem. A teraz chodź przenocujesz się u mnie.
-Nie, po co mam spać u Ciebie. Zostanę u siebie.
-To po co Ci ta torba?
-Nie ważne.
-No chodź, jeżeli sama nie pójdziesz to ja Cię zaniosę.
Stanęłam jak wryta nie ruszałam się, gdy nagle Louis podszedł do mnie wziął mnie jak pannę młodą i zaniósł mnie do swojego samochodu. Z początku chciałam uciec ale on powiedział mi abym nawet nie próbowała bo on i tak mnie złapie. Po 10min byliśmy w jego domu. Louis zrobił herbatę usiedliśmy w salonie i rozewrzeliśmy rozmowę.
Louis zapytał się o moją rodzinę a ja zaczęłam płakać.
-Co się stało ?
- No bo,bo.Zaczęłam się jąkać i nie mogłam nic z siebie wydusić.
-Nie płacz. Prosił nie Louis. Próbowałam się opanować ale nie potrafiłam.
Po kilku minutach uspokoiłam się na tyle abym mogła mu opowiedzieć moją nie miłą historię.
- Bo ja gdy miałam 16 lat zostałam zgwałcona. Po miesiącu nie dostawałam miesiączki. Postanowiłam kupić test ciążowy. Strasznie się bała. Te 10 min były moimi najdłuższymi minutami w życiu. Gdy wzięłam test okazało się, że jest pozytywny . Prawie nie zemdlałam. O tym, że ktoś mnie zgwałcił powiedziałam tylko mojej przyjaciółce. Chodziłam przybita tygodniami. Gdy powiedziałam dla moich rodziców o ciąży powiedzieli mi, że zmyśliłam fakt, że ktoś mnie zgwałcił tylko przespałam się z kimś. Rodzice wyrzucili mnie z domu i powiedzieli abym poszła do "burdelu". Moi rodzice uważali i uważają mnie za kogoś kim nigdy nie byłam i nie będę.
Po chwili znowu zaczęłam płakać. Louis przytulił mnie. I pocieszał mnie, że nie ważne co mówili ale i tak mnie kochają.
-A urodziłaś to dziecko? Zapytał mnie cicho.
-Tak, był to chłopczyk. Nazwałam go Luke. Teraz ma 4lata.
-Aha, a chciała byś go zobaczyć ?
-Tak, i to bardzo. Ale on wyjechał do stanów ze swoimi rodzicami zastępczymi.
-Przykro mi, ale mam nadzieje, że go zobaczysz. I pewnie jest taki piękny jak jego mama.
-Zabawne. Uśmiechnęłam się lekko.
Louis przytulił mnie lekko.
-Dziękuję Ci.
-Ale za co?
-Za to, że uratowałeś mnie od tego gwałciciela. Nie chciała bym aby ta historia powtórzyła się drugi raz.
-Nie bój się, przy mnie nic Ci się nie stanie.
Po chwili Louis wyszedł z salonu poszedł na górę po chwili gdy przyszedł ja już spałam. Wziął mnie na ręce i zaniósł na górę. Rano obudził mnie telefon Louisa. Chłopak wyszedł z pokoju. I rozmawiał dość długo. Mówił, że nie może tego zrobić i, że rzuci tą pracę. Ma dość tego. Po chwili gdy wrócił podszedł do mnie i powiedział.
-Króliczku wstawaj.
Otworzyłam tylko oczy przetarłam je tak jak bym co dopiero się obudziła.
-Yyy, króliczku ?
-Przepraszam jakoś mi się wyrwało. Po prostu chciałem obudzić Cię jakoś miło.
-Nie przepraszaj.
-To co idziemy na śniadanko ?
-Yyy nie wiem. Na razie poleżymy i po oglądamy telewizję.
---------------------------------
I co o tym myślicie ? Wiem, że troszkę krótkie, ale następny rozdział będzie dłuższy. :)
-Co Ty tu robisz?! Śledziłeś mnie ?! Krzyczałam płacząc. Widziałam w jego oczach wściekłość. Szczerze mówiąc bałam się go.
-Tak śledziłem Cie. To ja wysłałem Ci tego Sms-a. Mówiłem abyś nie wychodziła! Ale Ty się mnie nie posłuchałaś!
-Ale z kąt niby wiedziałeś, że akurat na mnie napadną ? Może Ty kogoś na mnie nasłałeś?
-Co?! Zwariowałaś? Gdy tylko wyszłaś z samochodu pojechałem się zawrócić i zatrzymałem się parę metrów przed twoim domem. Bo zobaczyłem jak kilku gości kręci się pod twoim domem. A teraz chodź przenocujesz się u mnie.
-Nie, po co mam spać u Ciebie. Zostanę u siebie.
-To po co Ci ta torba?
-Nie ważne.
-No chodź, jeżeli sama nie pójdziesz to ja Cię zaniosę.
Stanęłam jak wryta nie ruszałam się, gdy nagle Louis podszedł do mnie wziął mnie jak pannę młodą i zaniósł mnie do swojego samochodu. Z początku chciałam uciec ale on powiedział mi abym nawet nie próbowała bo on i tak mnie złapie. Po 10min byliśmy w jego domu. Louis zrobił herbatę usiedliśmy w salonie i rozewrzeliśmy rozmowę.
Louis zapytał się o moją rodzinę a ja zaczęłam płakać.
-Co się stało ?
- No bo,bo.Zaczęłam się jąkać i nie mogłam nic z siebie wydusić.
-Nie płacz. Prosił nie Louis. Próbowałam się opanować ale nie potrafiłam.
Po kilku minutach uspokoiłam się na tyle abym mogła mu opowiedzieć moją nie miłą historię.
- Bo ja gdy miałam 16 lat zostałam zgwałcona. Po miesiącu nie dostawałam miesiączki. Postanowiłam kupić test ciążowy. Strasznie się bała. Te 10 min były moimi najdłuższymi minutami w życiu. Gdy wzięłam test okazało się, że jest pozytywny . Prawie nie zemdlałam. O tym, że ktoś mnie zgwałcił powiedziałam tylko mojej przyjaciółce. Chodziłam przybita tygodniami. Gdy powiedziałam dla moich rodziców o ciąży powiedzieli mi, że zmyśliłam fakt, że ktoś mnie zgwałcił tylko przespałam się z kimś. Rodzice wyrzucili mnie z domu i powiedzieli abym poszła do "burdelu". Moi rodzice uważali i uważają mnie za kogoś kim nigdy nie byłam i nie będę.
Po chwili znowu zaczęłam płakać. Louis przytulił mnie. I pocieszał mnie, że nie ważne co mówili ale i tak mnie kochają.
-A urodziłaś to dziecko? Zapytał mnie cicho.
-Tak, był to chłopczyk. Nazwałam go Luke. Teraz ma 4lata.
-Aha, a chciała byś go zobaczyć ?
-Tak, i to bardzo. Ale on wyjechał do stanów ze swoimi rodzicami zastępczymi.
-Przykro mi, ale mam nadzieje, że go zobaczysz. I pewnie jest taki piękny jak jego mama.
-Zabawne. Uśmiechnęłam się lekko.
Louis przytulił mnie lekko.
-Dziękuję Ci.
-Ale za co?
-Za to, że uratowałeś mnie od tego gwałciciela. Nie chciała bym aby ta historia powtórzyła się drugi raz.
-Nie bój się, przy mnie nic Ci się nie stanie.
Po chwili Louis wyszedł z salonu poszedł na górę po chwili gdy przyszedł ja już spałam. Wziął mnie na ręce i zaniósł na górę. Rano obudził mnie telefon Louisa. Chłopak wyszedł z pokoju. I rozmawiał dość długo. Mówił, że nie może tego zrobić i, że rzuci tą pracę. Ma dość tego. Po chwili gdy wrócił podszedł do mnie i powiedział.
-Króliczku wstawaj.
Otworzyłam tylko oczy przetarłam je tak jak bym co dopiero się obudziła.
-Yyy, króliczku ?
-Przepraszam jakoś mi się wyrwało. Po prostu chciałem obudzić Cię jakoś miło.
-Nie przepraszaj.
-To co idziemy na śniadanko ?
-Yyy nie wiem. Na razie poleżymy i po oglądamy telewizję.
---------------------------------
I co o tym myślicie ? Wiem, że troszkę krótkie, ale następny rozdział będzie dłuższy. :)
sobota, 25 maja 2013
Rozdział 1.
Zostałam zaproszona na imprezę z okazji zakończenia raku szkolnego. Zbytnio nie chciałam tam iść ponieważ miała tam być osoba której nie znosiłam. Nazywała się Caroline. Ta dziewczyna potrafiła ośmieszyć każdego. A jej wrogami nr jeden byłam ja i moja przyjaciółka Eleonor. El bardzo chciał iść na tą imprezę. Namawiała mnie ciągle. W końcu się zgodziłam.
Ubrałam się w czarne rurki,biały t-shert, czarne szpilki. Gdy byłam na miejscu przypomniało mi się, że nie wzięłam z domu swojego telefonu. Powiedziałam dla El aby poczekała na mnie a ja szybko skocze do domu. Gdy wracałam ktoś mnie zaczepił.
-Hej piękna, może masz ochotę zabawić się dzisiaj?
-Yyy, nie. Mam inne plany.
-A może jednak. Nie dla tego jest mój samochód.
-Sory, ale nie jestem dziwką.
-No chodź.
-Przecież powiedziałam, że nie!
Krzyknęłam i zaczęłam dochodzić. Nagle ten chłopak złapał mnie za talię. Strasznie się wystraszyłam. Zaczęłam krzyczeć. Ale nikt mnie nie słyszał.
-Jeżeli będziesz krzyczeć to twoja buzia już nigdy nie będzie taka ładna.
Chłopak wyją scyzoryk i zagroził mi nim. Serce zaczęła mi łomotać . Myślałam, że zaraz mi wyskoczy.
Chłopak zaciągną mnie do niedaleko stojącego samochodu. Kazał mi się położyć na tylnym siedzeniu. Ale ja stawiałam się co i tak nie pomagało ponieważ chłopak był dużo silniejszy.
Cholernie się go bałam. Chłopak zaczął zdejmować mi koszulkę. Chciałam go odepchnąć ale nie dałam rady. Później zaczął rozpinać mi spodnie ale nagle ujrzałam jakąś postać. Był to dobrze zbudowany mężczyzna. Nie widziałam jego twarzy bo było już dość ciemno.
Złapał chłopaka który chciał mnie zgwałcić i zaczął go bić. To co do niego mówił było przerażające. Ale bałam się, że go zabije. Chwilę później chłopak pomógł mi wyjść z samochodu i zaprowadził mnie do jakiegoś domu. Domyśliłam się, że to pewnie jego dom.
Kazał mi usiąść na kanapie. Nie chciałam ponieważ bałam się go trochę.
-Usiądź, nic Ci nie zrobię
- Dziękuje.
-Za co ?
-Za to, że uratowałeś mnie od tego gwałciciela.
-To nic wielkiego, po prostu zobaczyłem jak on Cię zaczepił na ulicy. Z początku myślałem, że to twój znajomy. Ale później usłyszałem krzyki i postanowiłem iść za wami.
-Dziękuje, że nie zignorowałeś moich krzyków.
-To drobiazg. A tak w ogóle to jak masz na imię ?
- Laura.
-Ładne imię dla ładnej dziewczyny .
-Dziękuję, ale jakoś nie wieże w takie bajery. A Ty jak się nazywasz ?
-Louis.
Chłopak był wysoki dobrze zbudowany. Miał brązowe włosy i szare oczy i do tego miał mnóstwo tatuaży.
-Mam jeszcze jedną prośbę...
-Tak jaką ?
-Mógł byś mnie odwieść do domu ?
-Wiesz, może bezpiecznik było by jak byś dzisiaj została u mnie. Tak dla bezpieczeństwa.
-Myślę, że to nie jest najlepszy pomysł. Nie znam Cię.
- Ale nie ma nawet mowy abym Cię odwiózł w takim stanie.
-To w takim razie pójdę pieszo.
-Nigdzie nie pójdziesz! Wykrzyknął.
Przestraszyłam się go. Louis podszedł do drzwi zakluczył je na klucz. Wyją klucz z zamka i włożył do kieszeni. W tedy wystraszyłam się jeszcze bardziej. Zaczęłam płakać. Od podszedł do mnie przytulił mnie i pocieszał, że wszystko jest ok. Uspokajam się troszkę. Ale nadal przypominała mi się przeszłość i dzisiejszy dzień to było straszne.
- Może przyniosę Ci jakieś ciuchy do przebrania?
-Ale po co ?
-Przecież będziesz tu nocować. A w tych ubraniach raczej nie będzie Ci wygodnie spać.
-Yyy Co ? Mam tu spać ?
-Tak, i nawet nie mów nie.
Już zaczęłam powoli odzierać usta aby powiedzieć mu co o tym myślę ale on podszedł do mnie i położył mi swój palec na moich ustach mówiąc " Cii nic nie mów."
Chłopak wyszedł z salonu. Po chwili wrócił z czarnymi męskimi spodenkami i niebieską koszulką. Uśmiechną się do mnie zadziornie dając mi ten komplet.
-Tam jest łazienka, idź się odświeżyć i wróć na kolację.
Poszłam do łazienki wzięłam prysznic po którym było mi trochę lepiej. Gdy wychodziłam z łazienki wystraszyłam się niesamowicie. Na przeciwko drzwi stał Louis. Patrzył się na mnie tak jak by miał na mnie ochotę.
-Sexownie wyglądasz w moich ubraniach.
-Yy dzięki.
Chłopak zszedł ze mną da dół do kuchni.
-Zrobiłem kolację. Mam nadzieje, że będzie Ci smakować .
Usiadłam przy stole chłopak zaczął nakładać mi jajecznice. Gdy zjedliśmy poszliśmy do salonu w którym było pościelone łóżko. Położyłam się na nie z myślą, że to dla mnie.
-Yyy, Ty tu nie będziesz spała..
-Jak to?
-Będziesz spała u mnie w sypialni a ja tu.
-Nie, ja chcę tu.
Leżałam uparta na łóżku.
- Jeżeli sama nie pójdziesz do sypialni ja Cię zaniosę.
-Wiesz jakoś w to nie wieże. Powiedziałam bezczelnie. Nie chciałam być dla niego miła. Chłopak tylko zacisną zęby ze złości i powiedział mi " Długo masz zamiar udawać taką zła ? "
Po czym wziął mnie na ręce jak panną młoda i za niósł na górę. Położył na łóżku. Już miał odchodzić gdy powiedziałam.
-Louis zaczekaj, Przepraszam.
-Za co ?
-Za to, że byłam dla Ciebie taka niemiła.
-Wybaczam Ci. A teraz idź spać.
-Poczekaj, zostać tu ze mną. Boję się zostać sama.
-Dobrze, ale poczekaj pójdę się przebrać.
Po 15min Louis wrócił z łazienki. Miał mokre włosy, wyglądał w nich tak seksownie.
Położył się obok mnie i przytulił mnie do swojej piersi. Przytulił mnie tak jak by miał mnie przed wszystkim chronić.W jego objęciach czułam się bezpiecznie. Wiedziałam, że przy nim mogę czuć się bezpiecznie. Rano obudziły mnie promienie słońca. Nadepną stał Louis.
-Pięknie wyglądasz gdy śpisz. A zwłaszcza w promieniach słońca.
-Długo tu stałeś?
-Nie, może 10 min.
-Która godzina ?
-Yyy chyba 10 : 00
-Co?! Dlaczego mnie nie obudziłeś ?
-Miałem taki zamiar ale tak ślicznie wyglądałaś śpiąc, że nie miałem serca aby Cię obudzić.
-Było mnie od razu obudzić.
-Dobrze już się nie denerwuj . Następnym razem obudzę Cie wcześniej.
-Jak to następnym razem ? Następnego już nie będzie.
-Oj nie bądź tego taka pewna. A teraz chodź zjeść śniadanie. Ale najpierw się ubierz.
Poszłam do łazienki przyszykowałam się i wyszłam na śniadanie.
-To co jemy. Zapytał się chłopak.
-W sumie to jest mi to obojętne. Bardzo rzadko jem śniadania.
-Jak to? Przyciesz śniadanie to najważniejszy posiłek dnia.
-Oj tam, nie przesadzaj. I bez tego można żyć.
-Ale ja nie odpuszczę i będziesz musiała ze mną zjeść to śniadanie.
-No dobrze. Ale małą porcję i coś nietuczącego.
-No to może... Yyy Serek naturalny z świeżymi owocami?
-Może być, ale jakie owoce proponujesz ?
-Truskawki.
-To jestem w takim razie na tak.
Uśmiechnęłam się szczerze.
-Ale mam nadzieje, że po śniadaniu odwieziesz mnie do domu.
-Niestety będę musiał, cały czas nie będę cię tu trzymał.
Louis dotrzymał słowa i o 12 zwiózł mnie do domu.
-Do zobaczenia.
-Pa. Odpowiedziałam.
---------------------------------------------
I jak się podoba ?
Ubrałam się w czarne rurki,biały t-shert, czarne szpilki. Gdy byłam na miejscu przypomniało mi się, że nie wzięłam z domu swojego telefonu. Powiedziałam dla El aby poczekała na mnie a ja szybko skocze do domu. Gdy wracałam ktoś mnie zaczepił.
-Hej piękna, może masz ochotę zabawić się dzisiaj?
-Yyy, nie. Mam inne plany.
-A może jednak. Nie dla tego jest mój samochód.
-Sory, ale nie jestem dziwką.
-No chodź.
-Przecież powiedziałam, że nie!
Krzyknęłam i zaczęłam dochodzić. Nagle ten chłopak złapał mnie za talię. Strasznie się wystraszyłam. Zaczęłam krzyczeć. Ale nikt mnie nie słyszał.
-Jeżeli będziesz krzyczeć to twoja buzia już nigdy nie będzie taka ładna.
Chłopak wyją scyzoryk i zagroził mi nim. Serce zaczęła mi łomotać . Myślałam, że zaraz mi wyskoczy.
Chłopak zaciągną mnie do niedaleko stojącego samochodu. Kazał mi się położyć na tylnym siedzeniu. Ale ja stawiałam się co i tak nie pomagało ponieważ chłopak był dużo silniejszy.
Cholernie się go bałam. Chłopak zaczął zdejmować mi koszulkę. Chciałam go odepchnąć ale nie dałam rady. Później zaczął rozpinać mi spodnie ale nagle ujrzałam jakąś postać. Był to dobrze zbudowany mężczyzna. Nie widziałam jego twarzy bo było już dość ciemno.
Złapał chłopaka który chciał mnie zgwałcić i zaczął go bić. To co do niego mówił było przerażające. Ale bałam się, że go zabije. Chwilę później chłopak pomógł mi wyjść z samochodu i zaprowadził mnie do jakiegoś domu. Domyśliłam się, że to pewnie jego dom.
Kazał mi usiąść na kanapie. Nie chciałam ponieważ bałam się go trochę.
-Usiądź, nic Ci nie zrobię
- Dziękuje.
-Za co ?
-Za to, że uratowałeś mnie od tego gwałciciela.
-To nic wielkiego, po prostu zobaczyłem jak on Cię zaczepił na ulicy. Z początku myślałem, że to twój znajomy. Ale później usłyszałem krzyki i postanowiłem iść za wami.
-Dziękuje, że nie zignorowałeś moich krzyków.
-To drobiazg. A tak w ogóle to jak masz na imię ?
- Laura.
-Ładne imię dla ładnej dziewczyny .
-Dziękuję, ale jakoś nie wieże w takie bajery. A Ty jak się nazywasz ?
-Louis.
Chłopak był wysoki dobrze zbudowany. Miał brązowe włosy i szare oczy i do tego miał mnóstwo tatuaży.
-Mam jeszcze jedną prośbę...
-Tak jaką ?
-Mógł byś mnie odwieść do domu ?
-Wiesz, może bezpiecznik było by jak byś dzisiaj została u mnie. Tak dla bezpieczeństwa.
-Myślę, że to nie jest najlepszy pomysł. Nie znam Cię.
- Ale nie ma nawet mowy abym Cię odwiózł w takim stanie.
-To w takim razie pójdę pieszo.
-Nigdzie nie pójdziesz! Wykrzyknął.
Przestraszyłam się go. Louis podszedł do drzwi zakluczył je na klucz. Wyją klucz z zamka i włożył do kieszeni. W tedy wystraszyłam się jeszcze bardziej. Zaczęłam płakać. Od podszedł do mnie przytulił mnie i pocieszał, że wszystko jest ok. Uspokajam się troszkę. Ale nadal przypominała mi się przeszłość i dzisiejszy dzień to było straszne.
- Może przyniosę Ci jakieś ciuchy do przebrania?
-Ale po co ?
-Przecież będziesz tu nocować. A w tych ubraniach raczej nie będzie Ci wygodnie spać.
-Yyy Co ? Mam tu spać ?
-Tak, i nawet nie mów nie.
Już zaczęłam powoli odzierać usta aby powiedzieć mu co o tym myślę ale on podszedł do mnie i położył mi swój palec na moich ustach mówiąc " Cii nic nie mów."
Chłopak wyszedł z salonu. Po chwili wrócił z czarnymi męskimi spodenkami i niebieską koszulką. Uśmiechną się do mnie zadziornie dając mi ten komplet.
-Tam jest łazienka, idź się odświeżyć i wróć na kolację.
Poszłam do łazienki wzięłam prysznic po którym było mi trochę lepiej. Gdy wychodziłam z łazienki wystraszyłam się niesamowicie. Na przeciwko drzwi stał Louis. Patrzył się na mnie tak jak by miał na mnie ochotę.
-Sexownie wyglądasz w moich ubraniach.
-Yy dzięki.
Chłopak zszedł ze mną da dół do kuchni.
-Zrobiłem kolację. Mam nadzieje, że będzie Ci smakować .
Usiadłam przy stole chłopak zaczął nakładać mi jajecznice. Gdy zjedliśmy poszliśmy do salonu w którym było pościelone łóżko. Położyłam się na nie z myślą, że to dla mnie.
-Yyy, Ty tu nie będziesz spała..
-Jak to?
-Będziesz spała u mnie w sypialni a ja tu.
-Nie, ja chcę tu.
Leżałam uparta na łóżku.
- Jeżeli sama nie pójdziesz do sypialni ja Cię zaniosę.
-Wiesz jakoś w to nie wieże. Powiedziałam bezczelnie. Nie chciałam być dla niego miła. Chłopak tylko zacisną zęby ze złości i powiedział mi " Długo masz zamiar udawać taką zła ? "
Po czym wziął mnie na ręce jak panną młoda i za niósł na górę. Położył na łóżku. Już miał odchodzić gdy powiedziałam.
-Louis zaczekaj, Przepraszam.
-Za co ?
-Za to, że byłam dla Ciebie taka niemiła.
-Wybaczam Ci. A teraz idź spać.
-Poczekaj, zostać tu ze mną. Boję się zostać sama.
-Dobrze, ale poczekaj pójdę się przebrać.
Po 15min Louis wrócił z łazienki. Miał mokre włosy, wyglądał w nich tak seksownie.
Położył się obok mnie i przytulił mnie do swojej piersi. Przytulił mnie tak jak by miał mnie przed wszystkim chronić.W jego objęciach czułam się bezpiecznie. Wiedziałam, że przy nim mogę czuć się bezpiecznie. Rano obudziły mnie promienie słońca. Nadepną stał Louis.
-Pięknie wyglądasz gdy śpisz. A zwłaszcza w promieniach słońca.
-Długo tu stałeś?
-Nie, może 10 min.
-Która godzina ?
-Yyy chyba 10 : 00
-Co?! Dlaczego mnie nie obudziłeś ?
-Miałem taki zamiar ale tak ślicznie wyglądałaś śpiąc, że nie miałem serca aby Cię obudzić.
-Było mnie od razu obudzić.
-Dobrze już się nie denerwuj . Następnym razem obudzę Cie wcześniej.
-Jak to następnym razem ? Następnego już nie będzie.
-Oj nie bądź tego taka pewna. A teraz chodź zjeść śniadanie. Ale najpierw się ubierz.
Poszłam do łazienki przyszykowałam się i wyszłam na śniadanie.
-To co jemy. Zapytał się chłopak.
-W sumie to jest mi to obojętne. Bardzo rzadko jem śniadania.
-Jak to? Przyciesz śniadanie to najważniejszy posiłek dnia.
-Oj tam, nie przesadzaj. I bez tego można żyć.
-Ale ja nie odpuszczę i będziesz musiała ze mną zjeść to śniadanie.
-No dobrze. Ale małą porcję i coś nietuczącego.
-No to może... Yyy Serek naturalny z świeżymi owocami?
-Może być, ale jakie owoce proponujesz ?
-Truskawki.
-To jestem w takim razie na tak.
Uśmiechnęłam się szczerze.
-Ale mam nadzieje, że po śniadaniu odwieziesz mnie do domu.
-Niestety będę musiał, cały czas nie będę cię tu trzymał.
Louis dotrzymał słowa i o 12 zwiózł mnie do domu.
-Do zobaczenia.
-Pa. Odpowiedziałam.
---------------------------------------------
I jak się podoba ?
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)